- Och, Rey... - po moim policzku znów spłynęła łza. - Wiesz, że nie pogodzę się ze stratą kogoś tak bliskiego mi jak ty... Ja rozumiem, że musisz walczyć, ale proszę, ja również chcę tam być... Chcę walczyć!
- Lili, nie wygłupiaj się! Nie możesz!
- Mogę, i nikt mi tego nie zabroni!
- Ja ci tego zabronię !- Rey srogo na mnie spojrzał. - Kocham cię i nie pozwolę ci, żebyś się narażała.... - dodał już ciszej
Nic nie odpowiedziałam. Stałam tak. Mój wzrok skierowany był w ziemię, ale tak naprawdę to myślami błądziłam w nicości... Spojrzałam na Rey’a wzrokiem, który nie wyrażał już nic i usiadłam. Po chwili jednak wzięłam głęboki oddech i znów patrząc na ziemię pod łapami, odezwałam się cichym, niepewnym i bezuczuciowym głosem;
- Wiem, że mój stosunek i przewrażliwienie na temat wojny są dla ciebie obce, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że kiedyś już uczestniczyłam w wojnie.... Znaczy... „Uczestniczyłam”, to za wiele powiedziane. Przyglądałam się jak najbliższe mi osoby tracą życie... - głos załamał mi się, lecz po chwili znów kontynuowałam. - Wtedy właśnie zginęli moi rodzice, mój brat i cała wataha.... Jedynie Nuka się uratował, ale o tym nie miałam pojęcia.... Byłam mała, i choć jeszcze nie potrafiłam dobrze chodzić, musiałam uciekać. Ja wiem, że chcesz walczyć w imieniu watahy, ale Rey, ja nie chcę przeżywać tego drugi raz! Zrozum, ja cię kocham! - przywołanie wspomnień i wyobrażenie, że będę przeżywać to drugi raz, sprawiły, że znów wybuchnęłam płaczem i odwróciłam wzrok od ukochanego...
>
> Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz