Biegłem przed siebie. Nie wiedziałem dlaczego to robię, lecz wiedziałem
jedno... Nie chcę oszukiwać samego siebie, nie chcę żyć wiecznie! Ale
coś mnie tknęło, to coś kazało mi się zatrzymać i pobiec do swej
przyjaciółki. Obróciłem głowę. Moje mięśnie naprężyły się i ruszyłem w
stronę Aishy. Biegłem niebywale szybko, aby jak najprędzej ją
przeprosić. Naprawdę mi zależało na mej towarzyszce, to znaczy Ai... W
końcu ujrzałem upragniony w tej chwili widok; jaskinię, w której
aktualnie przebywała Aisha. Wziąłem głęboki wdech i po cichu wszedłem do
jaskini. Podszedłem do wadery od tyłu. Objąłem ją i uśmiechnąłem się
lekko.
- Aisha... - zacząłem. - Przepraszam, nie to miałem na myśli... - To ja przepraszam... niepotrzebnie wyskoczyłam z tą nieśmiertelnością! - Nie, Ai. To moja wina, że się tak zachowałem, ale potrafię się do tego przyznać, i mam wielką nadzieję, że mi wybaczysz... Jako przyjaciółka jesteś dla mnie naprawdę ważna, więc uszanuję twoje zdanie. Jeśli chcesz, wypiję ten eliksir. Oczywiście zrobię to również dla siebie. Wtedy swoją obecnością cieszyć się będziemy dłużej, a gdy Lili również go wypije będzie z Rey’em na wieki. Nie zgodziłem się, ponieważ bałem się żyć wiecznie... Nigdy tak nie było. Ja.. Ja po prostu boję się nagłych zmian, bo... bo takie życia mi odpowiada. Bo mam ciebie, Lili, oraz jeszcze parę innych osób, dzięki którym mój świat jest wyjątkowy. Wiem, że przez ten eliksir nie stracę was, lecz wiem, że inne wilki, które są śmiertelne, a które są dla mnie ważne, mogą umrzeć... A co ja wtedy zrobię? Na przykład taki Dixit... On nie jest nieśmiertelny, a jest moim przyjacielem. Jeśli on umrze... - przełknąłem ślinę, myśląc co bym wtedy począł. - To chyba bym się powiesił! Ale... ale dobrze Ai. Zrobię to dla ciebie, abyś ty nie musiała się tym zamartwiać - łapą przetarłem jej łzy. - I jeszcze jedno. Proszę cię, nie płacz, bo mi się serce kroi!- uśmiechnąłem się do niej. - To jak? Nie zanudziłem cię? Aisha? |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz