Wtem znad chmur leciał ku nam biały smok. Przestraszony obudziłem In i ostrzegłem biegnącą ku mnie Lili. Dziewczyny schowały się, ale Rey pozostawał w miejscu i tylko radośnie patrzył w niebo.
- Rey, chodź tu! - krzyknęła za mną Lili. Ale ten jej "wielki miłośnik" nawet nie zwrócił na to uwagi. Przymknęliśmy prowizoryczne okna i drzwi i patrzyliśmy co się stanie.
- On ma w łapach Shidę i małą - szepnęła wstrząśnięta In.To była prawda. Ale Shida była bardzo zmęczona, a Venaia chyba zemdlała. Zapytałem In, o co chodzi.
- Nie wiem, trudno nawiązać kontakt, bo ten smok broni ich myśli - odparła In.
- Czyli możemy się spodziewać wszystkiego - odetchnąłem i patrzyłem na to, co się dzieje na zewnątrz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz