Kładłem właśnie zimny okład na czole Arven. Biedna wadera.... Spojrzałem na Aragorna. W końcu Arven była ukochaną mojego przyjaciela.
- Lepiej się już czujesz? - spytałem czule Arven.
- Może...troszkę... - wymruczała wadera.
Aragorn pocałował w policzek swoją ukochaną.
- Nie martw się - rzekł.
- Zimno... - wybełkotała Arven.
- Chwilkę - rzuciłem.
Zebrałem suche gałęzie i cisnąłem w nie kulą płomieni.
- Lepiej?
- Tak.. - zamknęła oczy wadera.
Uśmiechnąłem się. Zawsze czuję się lepiej, gdy komuś pomogę... wtedy usłyszałem wycie wrogich wilków. Spoglądnąłem na Aragorna, któremu zapaliły się w oczach ogniki. Zacząłem się gotować do walki.
Aragorn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz