Wybiła północ. Stąpałem cicho w kierunku mojej jaskini, by udać się na spoczynek. Byłem zmęczony po całym dniu czuwania i walki. Ale kiedy już się znalazłem w mojej grocie... poczułem, że coś jest nie tak... i w tym samym momencie, jakiś wilk skoczył mi na plecy. Zaskoczony, uformowałem w łapach kulę ognia i cisnąłem ją w chrust. Na moich plecach siedziała... Viria.
- Viria! - wykrzyknąłem zaskoczony. - Czemu się do mnie podkradasz?
Wadera uśmiechnęła się do mnie.
- Wreszcie cię złapałam - oznajmiła tonem pełnym satysfakcji. - A teraz odpowiesz na wszystkie moje pytania.
- Ale... - zacząłem.
- Żadnych ale - powiedziała stanowczo moja ukochana, po czym rozkazała. - Siadaj.
Usłuchałem i położyłem się przy ognisku.
- Słuchaj - Viria powiedziała niepewnym tonem. - Kiedyś obiecałeś mi na mały pazur, że opowiesz mi swoją historię, więc...
Spojrzałem na waderę. Rzeczywiście... kiedyś jej to obiecałem...
- No dobra tylko słuchaj uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzał.
Viria posłała mi pewien radości uśmiech.
- Zamieniam się w słuch.
- Eee... no więc - odkaszlnąłem. - Urodziłem się w pewnej watasze. Byłem tam synem pary alfa, wszyscy mnie szanowali... Mój ojciec mówił mi, że odziedziczę po nim stanowisko alfy, stanę się dowódcą wilków. Od tego czasu przygotowywałem się do bycia dowódcą... ale parę tygodni później napadła nas wroga wataha i wymordowała wszystkich członków mojej watahy. Tylko ja przeżyłem... - po moim policzku spłynęła łza.
- Dixit? - spytała Viria. - Wszystko dobrze?
- Tak - odpowiedziałem. - No więc... jak uciekałem przed tą wrogą watahą to spotkałem Wyrocznię. Duch Wyroczni przepowiedział mi, że znajdę swoje miejsce w świecie i że znajdę miłość swojego życia...
- Kochanie - uśmiechnęła się do mnie Viria. - I chyba ją znalazłeś, co?
Spojrzałem na nią czule.
- Oczywiście - nachyliłem się i złączyliśmy się w długim pocałunku.
Kiedy skończyliśmy, Viria uśmiechnęła się do mnie zalotnie.
- Kontynuuj.
- Jasne - rzuciłem, wciąż oszołomiony po pocałunku. - Wyrocznia powiedziała mi jeszcze, że nie jestem zwykłym wilkiem... mam jakieś ukryte moce. I okazało się, że mam władzę nad ogniem - utworzyłem w łapie kulę ognia. - No a potem spotkałem ciebie.
- Dziękuję, że mi opowiedziałeś swoją historię - podziękowała moja ukochana.
- Ależ bardzo proszę - powiedziałem.
- Kocham cię, Dixit - powiedziała Viria.
Wtuliła się w moje futro... a potem mnie pocałowała. Cieszyliśmy się nawzajem swoją bliskością.
- Ja też cię kocham - powiedziałem, kiedy skończyliśmy.
- Nigdy cię nie opuszczę, skarbie.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem i ponownie złączyliśmy się w długim pocałunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz