Był wieczór, a ja próbowałam zasnąć w swej jaskini. W pewnym momencie
usłyszałam hałas dobiegający z osobnego pomieszczenia. Nagle ujrzałam
Rey’a, który z uśmiechem stanął w wejściu. Ja również się uśmiechnęłam.
- Witaj, skarbie - usiadł obok mnie i objął mnie łapą.
- Witaj... - odpowiedziałam, szczęśliwa, że tu jest.
- Jak się czujesz?
- No... Dobrze - wtuliłam się w jego futro. - Cieszę się, że cię widzę.
- Ja również - musnął mój policzek nosem.
Siedzieliśmy tak chwilę, w milczeniu i przytulaliśmy się do siebie. W końcu jednak Rey wstał i spojrzał mi w oczy;
- Lili...
- Tak? - spytałam podejrzliwie.
- Bo wiesz... Zbliża się wojna, no i....
- I....? - również wstałam i ze zniecierpliwieniem wpatrywałam się w mego wybranka.
- Ech.... Jakby to powiedzieć... - Rey błądził wzrokiem po jaskini.
- Rey! - chwyciłam jego głowę łapą i skierowałam jego wzrok na mnie. - Proszę cię, nie mów, że idziesz tam walczyć!! Przecież ta wojna to pewna śmierć!
- Ależ Lili! Jestem młodym alfą, to mój obowiązek!!
- Ale.. ale... - do moich oczu napłynęły łzy.
- Proszę, Lili, nie płacz, wiesz, że tak musi być... - zapatrzył się w podłogę.
- Tak wiem... Nuka również idzie - wytarłam łzy łapą. - Więc ja też!
- Lili, nie możesz!
- A to niby dlaczego?! Dobrze wiesz, że się zabiję, jeśli się wam coś stanie!
- Ale ty jesteś opiekunką szczeniąt, uciekniesz razem z innymi waderami które nie walczą, przez nasz tajny tunel!
- To czemu cała wataha nim nie ucieknie?!
- Bo... Bo inaczej stracimy ziemię! A teraz koniec tematu, przestańmy się kłócić...
- Nie, Rey! Nie przestanę, bo wiem jak to będzie! Ja razem z innymi będę siedzieć bezczynnie w norze, a ty i inne basiory będziecie ginąć na polu bitwy!
- Lili, tak musi być....- basior przełknął ślinę.
- Nie musi... czy tereny są dla ciebie ważniejsze niż życie?! Niż ja? - nerwowo odwróciłam wzrok i wybiegłam z jaskini.
Rey?
- Witaj, skarbie - usiadł obok mnie i objął mnie łapą.
- Witaj... - odpowiedziałam, szczęśliwa, że tu jest.
- Jak się czujesz?
- No... Dobrze - wtuliłam się w jego futro. - Cieszę się, że cię widzę.
- Ja również - musnął mój policzek nosem.
Siedzieliśmy tak chwilę, w milczeniu i przytulaliśmy się do siebie. W końcu jednak Rey wstał i spojrzał mi w oczy;
- Lili...
- Tak? - spytałam podejrzliwie.
- Bo wiesz... Zbliża się wojna, no i....
- I....? - również wstałam i ze zniecierpliwieniem wpatrywałam się w mego wybranka.
- Ech.... Jakby to powiedzieć... - Rey błądził wzrokiem po jaskini.
- Rey! - chwyciłam jego głowę łapą i skierowałam jego wzrok na mnie. - Proszę cię, nie mów, że idziesz tam walczyć!! Przecież ta wojna to pewna śmierć!
- Ależ Lili! Jestem młodym alfą, to mój obowiązek!!
- Ale.. ale... - do moich oczu napłynęły łzy.
- Proszę, Lili, nie płacz, wiesz, że tak musi być... - zapatrzył się w podłogę.
- Tak wiem... Nuka również idzie - wytarłam łzy łapą. - Więc ja też!
- Lili, nie możesz!
- A to niby dlaczego?! Dobrze wiesz, że się zabiję, jeśli się wam coś stanie!
- Ale ty jesteś opiekunką szczeniąt, uciekniesz razem z innymi waderami które nie walczą, przez nasz tajny tunel!
- To czemu cała wataha nim nie ucieknie?!
- Bo... Bo inaczej stracimy ziemię! A teraz koniec tematu, przestańmy się kłócić...
- Nie, Rey! Nie przestanę, bo wiem jak to będzie! Ja razem z innymi będę siedzieć bezczynnie w norze, a ty i inne basiory będziecie ginąć na polu bitwy!
- Lili, tak musi być....- basior przełknął ślinę.
- Nie musi... czy tereny są dla ciebie ważniejsze niż życie?! Niż ja? - nerwowo odwróciłam wzrok i wybiegłam z jaskini.
Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz