Zmierzaliśmy w kierunku watahy. Cały po prostu kipiałem od pytań;
chciałem je wszystkie zadać mojemu nowemu przyjacielowi. Ale kiedy tylko
rozchylałem pysk, Aragorn mnie uciszał.
- Dowiesz się, jak dojdziemy.
Kiedy już przyszliśmy nad Zaklęte Źródło, gdzie zebrały się już
wszystkie wilki, Alfy wszystko wytłumaczyły. Wataha została zaatakowana!
Carmen i Jasper rozdzielili zadania.
- Dixit to zwiadowca, trzeba go przydzielić do jakiegoś wojownika... -
mruczała samica alfa, po czym krzyknęła. - Aragorn i Dixit! Na północny
trójkąt.
- No świetnie - westchnął Aragorn. - Najzimniejszy zakątek. Nie mogli przydzielić tam jakiegoś wilka z żywiołem śniegu?
Ale ja już go nie słuchałem, bo moją uwagę przykuł widok wybranki mego
serca - Virii... Ten jej wieczny dobry humor, sposób w jaki się
uśmiechała.....sprawiał, że miałem wrażenie jakbym topniał...a ostatnio
odwzajemniała moje uczucie...
- Hej, Dixit - uśmiechnęła się do mnie. - Gdzie zostałeś przydzielony i z kim?
- Północny trójkąt z Aragornem - pocałowałem moją ukochaną w policzek.
- Aragorn? To ten młody samiec beta? - gwizdnęła.
- Tak, to ja - odezwał się niskim głosem mój przyjaciel. - Miło mi cię poznać.
- Mi ciebie również.... - odparła zmieszana Viria.
- Musimy zająć stanowiska przed zapadnięciem zmroku - basior zerknął na mnie. - To czas się pożegnać.
I podbiegł do Jaspera dopytać się o szczegóły.
- To cześć - spojrzałem na Virię.
- Hej - posłała mi jeden ze swoich uroczych uśmiechów. - Tylko wróć do mnie w jednym kawałku, dobrze?
- O to się nie martw - objąłem moją ukochaną. - Żegnaj.
I pobiegłem w stronę Aragorna.
Aragorn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz