Była noc. Leżałem na głazach i wpatrywałem się w ciemną przestrzeń obojętnym wzrokiem. Dużo rozmyślałem i podjąłem decyzję. Wziąłem do pyska czarną róże i poszedłem. Ostatni raz patrzyłem na te tereny. Nic mnie nie zatrzyma. Nie mam nic.
W końcu doszedłem. Stała tam. Musiałem to w końcu powiedzieć.
- Sara? - puściłem różę.
- Wróciłeś?
- Nie. Przyszedłem się pożegnać. Jestem za słaby by tu być. Tym bardziej teraz. Jest wojna. Nie zdołam cię uchronić... wybacz - powiedziałem i znikłem w cieniu nocy.
Sara???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz