sobota, 7 grudnia 2013

od Nuki - cd. Natalie; do Natalie

- Nie... chyba... - wymamrotałem. Byłem przemoczony do suchej nitki, a moje futro ciążyło mi niezmiernie. Zresztą Natalie też nie była zbyt sucha...
- Nuka, wracajmy do watahy, tu chyba nie jest zbyt bezpiecznie...
- Racja - przytaknąłem, ale mój wzrok utkwił teraz na obolałej łapie wadery. - Ale najpierw, Natalie, opatrzymy twoją łapę...
Zanim wadera zdążyła zaprzeczyć, ja zmierzyłem ją ostrym wzrokiem. Wadera momentalnie zamknęła usta, a ja pobiegłem do wypatrzonego wcześniej drzewa. Zerwałem trzy liście. Dwa odłożyłem obok wadery, a jeden napełniłem wodą z rzeki. Przytrzymałem łapę wadery. Na początek jednym liściem starłem krew z futra, po czym jeszcze raz, tym razem dokładnie, obmyłem zranione miejsce. Kolejny liść zawinąłem wokół łapy, po czym zawiązałem źdźbłem trawy. Spojrzałem na waderę i uśmiechnąłem się do niej.

Natalie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz