(...) Wyjrzałem przez okno. Na zewnątrz panowała miła, zimowa atmosfera.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Wyszedłem z jaskini i zacząłem spacerować.
Pod łapami trzeszczała cienka warstwa białego puchu, a na nos spadały
zimne płatki śniegu. Szczeniaki ślizgały się po lodzie, lub tarzały w
śniegu. Niestety był jeden minus zimy. Mianowicie brak zwierzyny.
Wiewiórki zapadły w sen zimowy, zresztą tak jak zdecydowana większość
zwierząt. Zostały tylko jelenie, ale ich zbyt dużo też nie było,
ponieważ wędrowały w poszukiwaniu pożywienia. Każdy wilk, a przynajmniej
każdy dorosły wilk, wiedział, że nastały dla nas ciężkie czasy.
Przechodziłem obok jaskini Dixita i Virii. Postanowiłem zajrzeć, co u
nich słychać, lecz nie było ich. Ruszyłem więc dalej, w kierunku
Zaklętego Źródła. Gdy byłem na miejscu ujrzałem postać wilka. Wilk pił
wodę z źródełka, ale gdy tylko usłyszał, że się zbliżam, podniósł wzrok.
Ostrożnie zacząłem zmierzać w jego kierunku...
Ktoś dokończy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz