Lekko oszołomiony, tym co zaszło, spoglądałem za odlatującą Aishą. Zaraz
jednak doszło do mnie, że doprowadziłem swą przyjaciółkę do płaczu.
- Nie pozwolę, aby tak bliska mi osoba płakała... - warknąłem pod nosem,
sam do siebie. - Nie przeze mnie! - dodałem i choć ledwo trzymałem się na
nogach, pogalopowałem przed siebie.
Podczas biegu rozmyślałem nad tym, co mogła sobie zrobić tak
zdesperowana osoba, jak Aisha w tym momencie. Nerwowo zaglądałem za
każdy krzak, za każdy głaz... W końcu dobiegłem do jej jaskini.
Westchnąłem głęboko i wszedłem do środka.
***********
Odetchnąłem z ulgą. Aisha leżała na podłodze, wciąż łkając. Zmierzyłem
ją zatroskanym wzrokiem i uśmiechnąłem się lekko. Podszedłem do niej i
objąłem ją łapą, lecz ta uskoczyła w bok. Nie chcąc, aby uciekła
podciąłem jej łapy i skoczyłem na nią, powalając ją. Oczywiście robiłem
to delikatnie, aby nie zrobić jej krzywdy.
- Och, Ai... - pokręciłem głową. - Czy ty myślisz, że kiedyś się mnie
pozbędziesz? - zaśmiałem się. - Kocham Cię jak siostrę, więc przede mną nie
uciekniesz... Nie wiem, dlaczego to zrobiłaś, ale wiem jedno. Nigdy Cię
nie opuszczę, będę bronić Cię do ostatniej kropli krwi, i choćbyś
błagała mnie na klęczkach, nie dam Ci spokoju. To, że ja nie jadłem, nie
oznacza, że ty też masz głodować - wadera próbowała zacząć na mnie
krzyczeć, ale ja zatkałem jej usta łapą. - Nie wyjdę stąd, dopóki się nie
uspokoisz i nie przyrzekniesz mi, że już nigdy nie będziesz płakać, bo
aż mi się serce kraja, gdy widzę, że w twych pięknych oczach pojawiają
się łzy... - objąłem ją, na znak, że na mnie może liczyć i uśmiechnąłem
się do niej, po czym przetarłem jej łzy łapą.
Aisha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz