niedziela, 9 czerwca 2013

Od Sary

Jak na razie Hondo był mi najbliższym wilkiem ze stada.Dla innych jestem jak powietrze.Nie widzą mnie,ignorują,jest to trochę chamskie.Czuję się przez to odrzucona.Pomyślałam,że chciałabym mieć lepsze stosunki z samicą alfa-Carmen.Chciałabym się z nią zaprzyjaźnić.Moje zdolności do zawierania nowych znajomości pomogą mi w tym.Więc wyruszyłam.Spotkałam ją w jaskini razem z Jasperem.Spojrzała na mnie niepewnie i odpowiedziała:
-Saro czy coś się stało?
-Ja z zawstydzeniem odpowiedziałam wszystko dobrze!
-Więc czemu zawdzięczam sobie twoją wizytę?Większość nowych wilków mnie nie odwiedza.
-Możesz na chwilę wyjść i ze mną porozmawiać?Proszę!
-Jasper mogę iść?
-Carmen jeśli musisz to idź!
-Sara nie przejmuj się tym jak to powiedział.Po prostu ma dziś gorszy dzień
-Rozumiem!
-Więc powiesz mi o co chodzi?
-Ja czuję, że wy mnie tu ignorujecie tak jakbyście nie chcieli mnie w stadzie.
-Słonko skąd taka myśl?
-Ja nie mam tej myśli po prostu potrafię wyczuć co, kto o mnie myśli.
-Czy to jest twój jakiś dar?
-Mam to po mamie.
-To jest zachwycające odziedziczanie darów po przodkach.
-Mama mówiła, że mój pradziadek był smokiem nazywał się Fire.Tak jak patron Fire.
-Czyli on był twoim dziadkiem?
-Według mamy tak.Ale nic po nim nie odziedziczyłam.
-Odziedziczyłaś,ale możesz się o tym dowiedzieć nawet dopiero po paru latach.
-Moja wizyta jest po to by się z tobą zaprzyjaźnić!-Odpowiedziałam z ulgą.
-Moja droga sądzę, że już się zaprzyjaźniłyśmy mówmy do siebie na ty.
-Ach to zaszczyt-odpowiedziałam z radością
-Zadziwiłam się twoją technikom skradania się i rzucania na ofiary podczas ostatnich łowów.
-Bardzo mi miło, że zainspirowałam cie tym.Ale co z innymi skoro oni nie zwracają na mnie uwagi?Oni sądzą, że jestem inna.Ciemna,okropna, nikim!Nie taka przyjacielska wspaniała,inteligentna,sprytna,zwinna itd.
-Oni po prostu potrzebują czasu, aby się z tobą zapoznać.
-Chciałam opowiedzieć jeszcze o mojej przygodzie w moczarach.
-Tak a co się stało?
-Siedziałam tam i nagle ujrzałam sylwetkę wilka ze skrzydłami ziejącego ogniem.Jakby samca alfa z innej watahy.Uciekałam pędząc ile sił w nogach.On zaś za mną leciał i wiedziałam, ze nie mam szans.Ale los mi sprzyjał i schowałam się w jaskini zmęczona zasnęłam i obudziałm się parę godzin po tym.Było piękne bezchmurne niebo i słońce i w ogóle było już po wszystkim.Powiesz mi co to mogło być?
Carmen dokończ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz