niedziela, 9 czerwca 2013

Od Saj'Jo do Sary





Zostałam więc mordercą. Stado było wierne więc nie miałam zbyt wiele do roboty, czasami wchodziła w grę likwidacja jakiegoś wilka z obcej watahy, który śmiał zapuszczać się na nasze terytorium.
Wczorajszej nocy Sara nie wróciła do jaskiń. Wszyscy się martwili, niektórzy byli również zaniepokojeni. Padło podejrzenie zdrady. Mordercy mieli za zadanie sprawdzić to i podjąć konieczne działania. Hondo jak, że był związany emocjonalnie z Sarą i bronił jej został od razu wykluczony. Tak więc ja miałam zająć się obserwacją Sary.
-Zajmę się tym- potwierdziłam
-Dobrze- Przytaknął Jasper. Gdy wyszłam natknęła się na Hondo, był spięty, przyglądał mi się uważnie.
-Ona nic nie zrobiła, nie masz prawa jej skrzywdzić- warknął.
-Nie zrobię jej nic jeśli okaże się niewinna.
-Wiem co o tobie mówią, wiem jak zabijasz, jak bezwzględna potrafisz być.- Warknął ponownie mierząc mnie wzrokiem.
-Cóż twoje metody też bywają brutalne, a twoja przeszłość mówi sama za siebie. Nie skrzywdzę Sary jeśli okaże się niewinna. Mam ją na razie jedynie obserwować.
Basior spojrzał na mnie spode łba, prychnął wyraźnie rozwścieczony. A ja poszłam znaleźć Sarę. Siedziała jak zwykle nad wodą ze swoim towarzyszem. Stanęłam w cieniu drzew. Ukrywając swoją obecność…

Sara może dokończysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz