wtorek, 11 czerwca 2013

od Caro - cd. Kate Lilly; do Carmen

Szliśmy z Kate Lilly niespiesznie. Uważnie ją obserwowałem, miałem nadzieję, że nic jej nie jest. Nie chciałem, żeby coś jej się stało, a jej upadek naprawdę mnie zmartwił.
Pamiętałem ją teraz bardzo dobrze, ona była jeszcze małym szczeniakiem, ja miałem ponad pół roku kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. To była bodaj kolejna z kłótni pomiędzy moim uduchowionym ojcem, a jej praktyczną matką. Och jak oni uwielbiali się przekomarzać. Każdy chciał mieć zawsze racje.
Tak czy owak miałem spędzać sporo czasu z Kate Lilly. Ona i moja siostra były w tym samym wieku, a ja jako wzorowy starszy brat musiałem mieć Biankę na oku, a że często dwie wilczyce bawiły się razem to obie musiałem pilnować. Nazywałem ją wtedy rudym kłębuszkiem, ależ ona tego niecierpiana!
Teraz naprawdę wyrosła. No i okazało się, że miała sporo talentów. Czytanie w myślach! Super! Ale jeszcze lepiej, że mój umysł był stale chroniony tarczą.
Zbliżaliśmy się do jaskini alf.
-Poczekaj tu rudy kłębuszku- Powiedziałem i wyszczerzyłem kły w zadziornym uśmiechu. Kate Lilly zmrużyła oczy i sapnęła.
Zaśmiałem się i pobiegłem znaleźć Carmen i Jaspera. Znalazłem moją ślicznotkę i pana sztywnego obok małej sadzawki.
-Carmen czy mógłbym prosić Cię na chwilkę?- Zapytałem uśmiechając się czarująco do niej i ignorując całkowicie Jaspera. Oj ależ był wściekły. Aż mu się z uszu kopciło. Tak czy owak oboje poszli za mną.
-To jest Kate Lilly, wychowaliśmy się w jednej watasze. – Powiedziałem wskazując moją rudą towarzyszkę.
-Witam- przywitała ich grzecznie.
-A to jest nasza piękna przywódczyni Carmen.- Przedstawiłem wadrę alfa- No i Zaraz-Cię-Zjem Jasper- mruknąłem wskazując przywódcę watahy.
Jasper warknął wściekle.
-Przeginasz!
-I….? Mów co chcesz, ale i tak mnie stąd nie wyrzucisz.- Odszczeknąłem się uśmiechając przy tym zjadliwie. Zauważyła, że nawet Carmen stała się nerwowa.
-Daj mi jeden powód dla którego nie miałbym udekorować twoją skórą swojej jaskini.- Wściekle wysapał Jasper.
-Bo jestem dobry, najlepszy! Gdyby nie moje tarcze nie miałby kto chronić twojego kudłatego tyłka w razie otwartej wojny z mroczną watahom. – Chciałem właśnie warknąć na alfę gdy nagle Kate Lilly oparła się na mnie i spojrzała mi w oczy, była przerażona. Prychnąłem więc tylko i odwróciłem wzrok. Nie patrząc w oczy przywódcy powiedziałem:
-No dobra, sory. Postaram się omijać cię z daleka.
-Tak chyba będzie najlepiej- Powiedziała Carmen. Skarciła wzrokiem mnie i swojego partnera.- Chodź proszę ze mną zwróciła się do mojej rudej przyjaciółki, a ja wycofałem się niechętnie pod złym spojrzeniem basiora.

Carmen proszę o kontynuację

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz