Wlepiłem ślepia w stojącą przede mną wilczycę. Dumnie wypięła pierś i uśmiechnęła się triumfalnie. Faktycznie był utalentowana. W mojej poprzedniej watasze nie było nikogo z tak rozwiniętymi zdolnościami.
Dziewczyna miała niemal same plusy. Utalentowana jak diabli, do tego nie zmieniała nikogo w żabę z czego niezmierni się cieszę, nie cierpię niczego co obślizgłe. A prezencja, no na włochaty tyłek bogini Uniwers, ależ ona ma talię. Do tego miła, zadziorna i pewna siebie. Bosko.
Niestety był też jeden wielgachny minus. „Pan ja tu rządzę więc się strzeż”. Ble.
Uśmiechnąłem się czarująco do mojej towarzyszki i podszedłem odrobinę bliżej. Ona odwzajemniła uśmiech. No i wtedy przypałętał się mój nieznośny towarzysz.
-Te Casanova!- warknął Kagath.- Nie nauczyli Cię jeszcze, że nie powinieneś się brać za cudze panny?
-Słucham?- Powiedziała Carmen wpatrując się to we mnie to w rosomaka.
-Nic moja droga, nic takiego- Zapewniłem posyłając złe spojrzenie temu gadatliwemu łażącemu za mną utrapieniu.
-Taa… Nic. Nic to z Ciebie nie zostanie jak się znowu zbiorą hurtem i przetrzepią Ci skórę. – Odgryzł się wredny futrzak.
No tego to już było za wiele.
-Pardonsik cheri- Powiedziałem do Carmen, a sam ze świstem porwałem w powietrze Kagatha.
-Wróbelek puść mnie lepiej, wiesz, że niedobrze mi na wysokości.- Krzyknął rosomak.
-Oj puszczę Cię, puszczę tylko jeszcze parę metrów w górę. – Powiedziałem jadowicie. I kiedy serio zacząłem rozważać puszczenie pyskatego stwora zobaczyłem młodą skrzydlatą wilczycę.
-Co robisz temu biednemu zwierzakowi?
-Kto tu jest niby biedny zwierzak, kudłata mordo?- No, aż trudno uwierzyć, ale mój towarzysz naprawdę był gorszy ode mnie.
-Bądź miły dla pani albo serio Cię rzucę i nie złapię- Warknąłem, a zwracając się do nowoprzybyłej uśmiechnąłem się pięknie.
-Jestem Caro złotko, a to mój niesforny towarzysz. Tylko tak sobie latamy. On to wręcz uwielbia
-Taa… Uwielbbiam, tak jak ty kundlu uwielbiasz ropuchy.- Mruknął Kagath, ale poluzowałem nieco uścisk więc grzecznie się zamknął.
- Ja jestem Sara.
Sara dokończ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz