poniedziałek, 10 czerwca 2013

od Carmen - cd. Caro

- Zważając na to, że oboje jesteśmy przywódcami w tym samym stopniu i na tej samej pozycji. - posłałam Jasperowi zjadliwy uśmieszek w stylu "I-tak-wiesz-że-ja-tu-rządzę" - Więc ja chyba też mam tu coś do powiedzenia. - powiedziałam, wyciągając dumnie szyję.
Caro zaczął przebierać niecierpliwie łapami.
- Widzisz? Nasz gość nie chce słuchać naszych sprzeczek. - fuknęłam na Jaspera. A do młodego przybysza dodała z czarującym uśmiechem. - Chodź, oprowadzę cię.
"Nowy", widząc, że samiec alfa jeży się na grzbiecie, posłał mu uśmiech w stylu "I-co-zazdrościsz?" i skierował się w stronę wyjścia z jaskini.
- Nie radzę ci wkurzać Jaspera. - powiedziałam. - Jak się wścieknie, to nie radzę akurat przebywać w pobliżu. Na mnie się nie wyżyje. - może i jest silniejszy, ale nie ma tak rozwiniętej mocy jak moja.
- Zamieniłabyś go w żabę? - zapytał, wyraźnie przestraszony.
Skryłam uśmiech, który wypływał na moje usta. - Caro był taki zabawny i jednocześnie lekko nieporadny.
- Nie. - zapewniłam. - Nie jestem Złą Czarownicą z baśni. Mogę panować nad każdym żywiołem - wodą, powietrzem, ziemią i ogniem. Znam się także na wszelkich rodzajach telepatii. Oczywiście mogę się także wzmocnić lub osłabić przeciwnika za pomocą mikstur i zaklęć. Wpływają one także na wiele innych czynników, ale nie mogę ich zdradzić członkom stada. - wytłumaczyłam.
- Ale super! - zawołał, wyraźnie podekscytowany. - Pokażesz mi coś, co potrafisz?
- No dobrze, Ale to będzie tylko mała sztuczka. Nie chcę wyrządzić wielkich szkód.
Widząc, że Caro uważnie się we mnie wpatruje, zmrużyłam oczy, skupiając światło słoneczne na odległym punkcie na wierzchołku najbliższego drzewa. Po chwili czubek świerka zapłonął jasnym światłem. Z następnymi roślinami poszło już łatwo. Za pomocą telepatii rozprzestrzeniłam płomienie po całym lesie. Teraz całe miejsce naszych polowań zamieniło się w jedną, wielką pochodnię.
Młody wilk wpatrywał się z zachwytem, ale też ze strachem w moje "dzieło". Milczał jakiś czas, a potem zapytał:
- Chcesz... spalić cały las?
- Nie. - parsknęłam. - Nie mielibyśmy gdzie polować.
Machnęłam łapą i wszystkie płomyki odkleiły się od drzew. Podleciały do mojej głowy i utworzyły nad nią ciemnozłoty krąg. Jak na komendę, spadły na ziemię i zostały przez nią wchłonięte.

Caro, kontynuuj ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz