Kiedy smacznie sobie spałam, nagle coś mnie obudziło. Jakby czyjaś obecność mnie denerwowała. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przy sobie Murdocka. Nie spał, tylko spoglądał na mnie i uśmiechał się.
- Cieszę się, że nic ci nie jest, martwiłem się. - powiedział basior
Odpowiedziałam mu uśmiechem i powoli wstałam. Nadal nie czułam się zbyt dobrze po wypiciu tej mikstury. Ciągle kręciło mi się w głowie. Zaczęłam tracić równowagę, ale Murdock szybko skoczył i podparł mnie abym się nie przewróciła.
- Dziękuję ci, jesteś kochany. - powiedziałam i pocałowałam go. On uśmiechnął się do mnie nieśmiało. To było słodkie. Jego myśli błądziły gdzieś w jego głowie. Wtedy usłyszałam w jego głowie "kocham ją, ale przecież jej nie powiem". Serce zaczęło bić mi szybciej. Zaczerwieniłam się, on także.
- Kochasz mnie? - zapytałam wprost.
- Ja.. tak.. kocham cię... - odpowiedział nieśmiało. Nikt mi jeszcze nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Byłam taka szczęsliwa. I znów nic mnie nie bolało, nie kręciło mi się w głowie. Po prostu jak bym miała skrzydła, to wzleciała bym pod niebo razem z nim.
- Ja też cię kocham. - odpowiedziałam. On spojrzał na mnie. Podszedł i mnie pocałował. Był taki delikatny, po prostu czułam że go kocham i jest tylko mój. Nie oddałabym go nikomu.. nikomu. Wtedy do jaskini weszła Carmen.
- Przeszkadzam? - zapytała.
- Nie, nie, absolutnie.. - zaczęłam mówić - Czy coś się stało?
- To może.. ja już pójdę - przerwał Murdock - do zobaczenia.. - i wyszedł z jaskini.
- Hmm.. no cóż.. - mówiła Carmen. - Mam sprawę do ciebie Birdy.
- Tak?
- Otóż Saj'jo ma wyjątkowo otwarte myśli, bardzo jej to przeszkadza. Ja jednak nie wiem dlaczego tak łatwo jest ją rozczytać. Wiesz coś może na ten temat?
- Hmmm.. otwarte myśli? Myślę że to sprawa psychiki. Musi popracować nad kontrolą myśli. Zapewne się denerwuje gdy spoglądasz na nią, bo słyszysz to co ona chce zostawić dla siebie. Ja nauczyłam się kontrolować myśli. Nie jesteś w stanie zobaczyć ich wszystkich. Ale to nie jest takie proste nauczyć się przestać myśleć. Potrzebne są miesiące, a może nawet lata ćwiczeń.
- A czy byłabyś w stanie jej pomóc?
- Myslę że tak. Jeśli spotkasz ją przekaż jej żeby się u mnie zjawiła, jeśli chce, abym jej pomogła. Nie będę jej do niczego zmuszać. To ona musi chcieć coś z tym zrobić.
- Dobrze, dziękuję. Przekażę jej. I przepraszam, że wam przeszkodziłam.. no wiesz... Tobie i Murdockowi..
- Nic się nie stało..
Carmen uśmiechnęła się i dumnym krokiem opuściła jaskinię. Gdyby Saj'jo była taka pewna tego kim jest i jaka jest, tak jak Carmen, byłoby jej łatwiej kontrolować myśli... Ale w tym momencie ja też miałam głowę zawaloną myślami.. o Murdocku..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz