Kiedy dolecieliśmy z Incantaso do Carmen i Jaspera, Birdy i reszta watahy już na nas czekali. Wszyscy byli poddenerwowani, nie wiedzieli co się dzieje. Próbowałem zachować spokój, ale to było takie ekscytujące! Nad terytorium niebo było już czarne. Zerwał się silny wiatr, aż zginał drzewa. Wszyscy rozmawiali między sobą i zastanawiali co robić dalej. Tylko Birdy wyszła przed szereg i spoglądając na niebo mamrotała jakąś modlitwę do Boga burzy.
- Nie czas na zdrowaśki Birdy! Musimy opracować plan! – zacząłem wołać.
- Musimy złożyć ofiarę na ołtarzu w jaskini szamana. – mówiła Birdy, ale nie tak delikatnie jak zawsze. Mówiła twardym zdecydowanym głosem. Jej oczy i amulet paliły się błękitnym ogniem. To było bardzo dziwne. Nagle zawyła donośnie w stronę nieba i wtedy gdzieś blisko w ziemię uderzył piorun! Huk był niesamowity! Szczeniaki aż się skuliły. Mi też nie było do śmiechu. Wiatr był coraz silniejszy, a Birdy nadal dumnie stała na czele watahy i wyła do burzy. W końcu zamilkła.
- Idziemy do jaskini! – krzyknęła. Jasperowi i Carmen chyba się nie spodobało to, że ona wydaje rozkazy, ale tym razem przystali na ten pomysł. Wszyscy skryliśmy się w jaskini szamana. Wtedy zaczęło padać, a raczej lać. Storm był chyba naprawdę wściekły. Birdy podeszła do ołtarza na środku jaskini i zapaliła świece. Wzięła jakieś dziwne buteleczki z miksturami i zaczęła je mieszać. Później przecięła sobie łapę sztyletem i kilka kropli krwi dolała do mikstury. Później odmówiła jeszcze jakąś zdrowaśkę i niewiele myśląc wypiła miksturę. Wtedy zawyła przeraźliwie i skuliła się z bólu. Podbiegłem do niej, ale kazała mi się odsunąć. Wtedy cała komnata zabłysnęła na niebiesko, a na jej ścianach pojawiły się jakieś malowidła. Wtedy burza ustała. Chmury zniknęły i odsłoniły gwieździste niebo. Księżyc był w pełni. Carmen i Jasper ogłosili koniec burzy, i wszyscy wrócili do swoich jam. Birdy jednak nadal leżała na ziemi nieruchomo. Odciągnąłem ją od ołtarza i przeniosłem w głąb jaskini, w bardziej przytulne miejsce. Przytuliłem ją, przykryłem skrzydłem i czekałem aż się obudzi. To była długa noc…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz