niedziela, 9 czerwca 2013

Od Ganges

- Mamusiu, jestem głodny.
- Flearg, muszę się skupić, to może ci upoluję obiad! - powiedziałam ze złością poniewaz sama byłam głodna a musiałam złapać jakieś zwierzę.
W oddali zobaczyłam stado saren... Jedna była tłusta i kulawa... Wzięłam ją za cel... Biegłam, była metr ode mnie i ją złapałam. przybiegł Flearg.
- Mamusiu, udało ci się!
- Łatwiej mi polować gdy nie jestem taka głodna. Lepiej upolować i mieć zapas niż głodować.
- Taaaaaaaak - mój syn moczył kły w mięsie - a może dołączylibyśmy do watahy i żyli na talerzyku alf?
- Po co? Synku, wiesz że nie chce już żadnych watach i ograniczeń!
- ale mamo! tak byłoby nam lepiej!
- Nie, nie nie! nie mam zamiaru żyć na łasce kogoś lepszego ode mnie! - po powiedzeniu tych słów zabrałam się do jedzenia i przemyślałam sprawę. Łatwiej będzie mi wychować Flearg'a z pomocą watahy, ale jak alfa będzie miała wrogów to i ja ich będę mieć... Po obżarciu się resztę mięsa zaniosłam do naszej małej jaskini, i sama schowałam się tam z Flearg'iem. Następnego dnia wstałam i poszłam z synem do źródełka, aby się obmyć po nocy spędzonej z sarnim mięsem.
- Kim jesteś i co tu robisz? - usłyszałam męski głos za plecami.
- Ganges - odpowiedziałam bez cienia strachu - a ty?
- Jasper, alfa watahy, na której terenie właśnie stoisz - Flearg spojrzał na mnie
- A ja jestem wędrowcem i do żadnej watahy nie należę.
- Więc uważaj na Mroczną watahę. ona nie będzie ci tak przychylna jak my.
- Stamtąd pochodzę - moja kochana rodzinka nic mi nie zrobi.
- Mówiłaś że do niczego nie należysz.
- Mówiłam, że stamtąd pochodzę, a ni że do niej należę. Odeszłam, bo musiałam zabić jeńca z innej watahy.
- Czyli jednak masz serce.
- mam, ale na razie jest trochę poczerniałe.
- no to dołączysz - zapytał się Jasper, a Flearg spojrzał na mnie błagalnie
- No... dobra.

<dokończy Jasper>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz