czwartek, 16 stycznia 2014

Od Virii - do Lili

 Młoda łania z gracją wkroczyła na polanę. Podeszła do kępy trawy i zaczęła skubać. Uniosła czujnie głowę. Jej uszy wychwytywały każdy dźwięk, a nozdrza rozszerzały się, smakując powietrze. Ja, na szczęście, stałam pod wiatr, potencjalna ofiara nie wyczuła mojego zapachu. Podkradłam się bezszelestnie. Potem wydarzyło się kilka rzeczy naraz. Kiedy właśnie miałam skoczyć na zwierzę, coś zaszeleścilo za moimi plecami. Łania zareagowała na dźwięk i rzuciła się do ucieczki. Ani przez chwilę nie zastanawiałam się i ruszyłam w pogoń. Nie obchodziło mnie, co spłoszyło łanię. Moje myśli zajmowało tylko jedno: złapanie zwierzęcia. Biegłam bardzo szybko, wiatr wyciskał mi łzy z oczu. Zbliżałam się do łani. Kiedy odpowiednio wymierzyłam odległość, spięłam wszystkie mięśnie i skoczyłam. Podczas lotu kontrolowałam prądy powietrza tak, by mnie uniosły jeszcze przez chwilę. Spadłam na ofiarę i rozszarpałam jej gardło. Zadowolona z rezultatów polowania, zaciągnęłam truchło pod drzewo. Odetchnęłam. Wreszcie posiłek. Nie jadłam od dwóch dni. Z ochotą wgryzłam się w soczysty, tłusty udziec łani. Mięso młodego zwierzęcia było bardzo delikatne, w przeciwieństwie od mięsa starszych osobników.
  Wyczuwałam czyjąś obecność. Obróciłam się. Ujrzałam płowe futro, znikające w cieniu krzaków. Wyszczerzyłam kły i warknęłam, gotowa bronić zdobyczy.
 - Wiem, że tam jesteś! - szczeknęłam wściekle.
 Krzaki zachrzęściły i wynurzyła się z nich smukła wadera.
 - Lili! - krzyknęłam radośnie i rzuciłam się w objęcia przyjaciółki.
- Hej, Viria - uśmiechnęła się Lili. - Co ty tu robisz?
- Poluję - wskazałam moją zdobycz. - Poczęstujesz się?
- A właśnie, przepraszam, że ci spłoszyłam tą łanię - Lili poczuła się trochę niezręcznie.
- Żaden problem - uśmiechnęłam się figlarnie. - I tak nie miała ze mną szans.
- Nie wątpię - zachichotała cicho wadera. - A tak z innej beczki: dawno się nie widziałyśmy. Coś się zmieniło?
- Eee... no.. - jąkałam się. - Dixit mi się oświadczył.
- Dixit ci się oświadczył?! - powtórzyła wadera.
- Tak, jesteśmy zaręczeni - uśmiechnęłam się. - A co z Rey'em?
- No wiesz, jak to z Rey'em...
   Rozmawiałyśmy długo o wojnie, basiorach, sytuacjach w watasze. Po prostu plotkowałyśmy, jak dawno nie widziane przyjaciółki. No, w końcu byłyśmy dawno nie widzianymi przyjaciółkami. Nagle Lili wstała.
 - Słyszałaś to? - spytała.
 - Co?
   Wtedy z zarośli wyskoczyli Mroczni.

 Lili?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz