sobota, 11 stycznia 2014

Od Rey' a -cd. Lili; do Lili

- Uważajcie na Zomma! - krzyknęła i schowała się w chacie. Zrobiła się już noc.
- Kto to ten Zomm? - spytała mnie Lili
- Zomm to stara legenda. Grasuje tu potwór wilk, ale to mit.
- Na pewno?
- Lili, wątpię żeby to była prawda.
- Może masz rację, ale Eveyia mówiła, a to wróżbitka.
- Mówiła też, że Bella może zginąć, ale to nie prawda.
- Rey, uwierz. Lepiej chodźmy stąd.
- No dobrze - zaczęliśmy iść wolno ledwo ci widoczną ścieżką. Byliśmy daleko od wyjścia z lasu i chaty.
- Słyszałeś to?
- Niby co?
- To! - powiedziała i wskazała na krzak. Coś się tam ruszało. Zobaczyłem kawałek bandaża. Potem z krzaków wyłonił się wilk cały w bandażach.
- Kim jesteś?! - warknąłem.
- Nie poznajesz. Zomm.
- Ty nie istniejesz!
- Zobaczymy! - wilk zaczął biec w naszą stronę z zamiarem ataku. Był już wystarczająco blisko. W ostatniej chwili przed nami wylądowała Safira.
- Uciekajcie! To zbyt niebezpieczne!
- Nie - powiedziałem.
- Już!
Popatrzyłem tylko na nią i dałem znak do Lili, aby biegła. Gdy byliśmy już oddaleni popatrzyłem na Safirę i zniknąłem w leśnym gąszczu. Biegliśmy. Nie chciałem opuszczać mojej towarzyszki, ale musiałem.  Bylismy już na skraju lasu. Zatrzymał mnie hałas. Był to przydługi ryk.
- Lili, zostań tu! - powiedziałem tylko i zniknąłem. Wiedziałem co się stało. Moja sierść zaczęła zmieniać kolor. Znowu byłem biały. Moja siła stała się większa. Przyśpieszyłem, nie wierzyłem że to była prawda.
Dotarłem do miejsca, gdzie ostatni raz widziałem się z towarzyszką. Teraz leżała cała w bandażach. Mój gniew był ogromny.
- Coś ty jej zrobił!
- Chciała walczyć. Ty też?
Nic nie powiedziałem. Rzuciłem się na wilka. Zaczęła się zacięta walka. W pewnej chwili ja przyciskałem go do ziemi, a w drugiej on mnie. Gdy staliśmy naprzeciwko siebie skoczył mi do gardła. Ugryzł mnie i zniknął mówiąc - Dowiesz się co to jest w swoim czasie...
Wstałem i ostatkiem sił podszedłem do Safiry, która leżała martwa. Zdjąłem wszystkie bandaże i zamknąłem łapą jej martwe, otwarte oczy. Widziałem w nich determinację i poświęcenie. Gdy zamknąłem jej oczy wszystko wokół zaczęło wirować. Ciało Safiry zaczęło zmieniać się w pył. Pył uniósł się do góry i "poleciał" w stronę księżyca. Jej dusza była wolna. Gdy to wszystko się stało straciłem przytomność. W miejscu gdzie ugryzł mnie Zomm pojawił się dziwny znak.

Lili???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz