sobota, 18 stycznia 2014

Od Rey' a - cd. Lili; do Lili

- Nie wiem czy to to o czym myślę, ale...
- Co?! - rzekła Lili.
- Muszę zajrzeć do księgi - powiedziałem. - Wrócę za dwa dni.
- Ale jak to?! - powiedział Lili. - Dwa dni?!
- Tak. Przykro mi muszę iść - zniknąłem w gąszczu.
Biegłem ile sił miałem w łapach. Wiedziałem że to może mieć związek z tą całą sprawą. Ale żeby być pewnym muszę zajrzeć do księgi. Księgi, która znajduje się na drugim końcu terenów Mrocznych.

***

Wkraczałem na tereny Mrocznych. Musiałem się śpieszyć. Gdy zaczynało świtać byłem w połowie drogi. Wszystko byłoby łatwiejsze gdyby nie te przeklęte tereny na których oczywiście wszędzie są obstawieni Mroczni. Teraz moja towarzyszka mi nie pomoże tak jak wtedy kiedy ratowała mnie i Lili. Teraz walczyłem sam. Wkroczyłem już na ścieżkę dorosłości.

***

Przede mną stało ich trzech. Za mną czterech. Po bokach obstawiali po dwóch. Po raz pierwszy znalazłem się w takiej sytuacji. Jakby bez wyjścia. Uniosłem wargi [czy jak to tam] i wyszczerzyłem kły. "~Teraz zemszczę się za otrutą strzałę" - myślałem. Gdy tylko do głowy weszła mi Safira zapanowała mną wściekłość. Jakbym nie umiał panować nad mocą. Bo nie umiałem. Znak na szyi nagle zaczął się rozszerzać. Teraz falował na całym moim ciele. Pełen gniewu rzuciłem się na napastników. Rozszarpywałem ich. Kilka razy byłem też raniony mocno przez nich. Został tylko ostatni. Zacząłem biec...


Lili, a co wy robicie???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz