niedziela, 12 stycznia 2014

Od Lili - cd. Rey' a; do Rey' a

 Siedziałam w krzakach. Słyszałam odgłosy walki, lecz po chwili wszystko ucichło. Wybiegłam z zarośli. Zomma nie było nigdzie widać, Saphiry zresztą też. Rey leżał nieprzytomny, a na jego szyi tkwiło dziwne, niepokojące znamię. Podbiegłam do niego i rozglądnęłam się. Sierść basiora była biała, niczym śnieg. Coś było nie tak, było inaczej... Wtedy zrozumiałam. Saphira... Ona zmarła... Spojrzałam na Rey’a z troską i współczuciem. Westchnęłam ciężko, a z moich oczu mimowolnie leciały łzy. Po chwili jednak wzięłam głęboki oddech i spróbowałam się uspokoić. Chciałam wziąć Rey’a na plecy, ale był on za ciężki. Wiedziałam, że nie mogę go tu zostawić. Spróbowałam jeszcze raz, tym razem się udało, choć nie było tak łatwo. Rey był dobrze zbudowanym, silnym basiorem, a ja byłam drobną i szczupłą waderą. Niemniej jednak nie pozwoliłabym, aby coś mu się stało. Szłam wolno, ale wkrótce dotarłam do celu. Stałam przed jaskinią. Weszłam do niej i delikatnie odłożyłam Rey’a na ułożone miękko liście, a ja sama opadłam ociężale na ziemię.

 ***************

 Obudził mnie kaszel Rey’a. Wstałam natychmiast, mierząc go wzrokiem. Basior spojrzał na mnie mętnie i spuścił łeb. Bez słowa podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy. Widać było w nich smutek i żal.
 - Saphira, ona... - szepnął Rey.
 - Tak... Wiem... - przytuliłam się do niego, a łzy po raz kolejny płynęły po moich policzkach. - Tak mi przykro...

 Rey?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz