sobota, 18 stycznia 2014

Od Lili - cd. Virii; do Virii


 Wciągnęłam ją pod wodę i sama wyskoczyłam na brzeg. Po chwili jednak Viria przebiegła obok mnie, a ja ruszyłam za nią. Podczas biegu nasze futra wyschły, a my same zgłodniałyśmy. Postanowiłyśmy więc, że coś upolujemy. Wypatrzyłyśmy całkiem sporą sarnę i spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo.
 - Trzy... dwa... jeden!!
 Wyskoczyłyśmy zza krzaków i pognałyśmy za sarną. Viria goniła ją, a ja biegłam równolegle z naszym potencjalnym obiadem. Po paru minutach biegu, przyśpieszyłam gwałtownie, po czym zagrodziłam drogę parzystokopytnej. Sarna zatrzymała się, a towarzysząca mi wadera skoczyła do jej gardła, rozrywając je na strzępy. Po chwili zaciągnęłyśmy zdobycz w krzaki, aby nie zostać zauważonymi i zaczęłyśmy delektować się posiłkiem. Po posiłku położyłyśmy się w cieniu drzew i rozpoczęłyśmy rozmowę. Co chwila któraś z nas wybuchała śmiechem.
 - Choć, pokażę ci coś - wstałam i pociągnęłam waderę za łapę.
 - Dobra, już idę... Mamo...! - uśmiechnęła się figlarnie.
 - Bardzo śmieszne! - przewróciłam oczami, lecz zrobiłam to z uśmiechem.
 Po chwili znalazłyśmy się w Kolorowym Ogrodzie. Wzięłam głęboki wdech, rozkoszując się świeżym zapachem kwiatów. Viria rozejrzała się i uśmiechnęła się do mnie.

Viria?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz