Całą moją siłę skupiłam na tym by nie rozpłakać się i by nie zemdleć.
- No dawaj - warknęłam sama do siebie - Tylko na to cię stać ?
To było żałosne leżeć tak i nie móc nic zrobić nie miałam jednak chwilami nawet siły by nabrać oddech lub żeby otworzyć oczy. Po chwili zdającej się być nieskończonością koło mnie pojawił się Merwan.
- I co? - wydusiłam.
- Będzie dobrze - pocieszył mnie jednak w jego głosie słyszałam nutę desperacji - Wypij to.
Podał mi małą drewnianą miseczkę z lśniącą na różne kolory wodą. Pomógł mi nachylić się tak żeby móc napić się lek. Gdy w miseczce nie została już ani jedna kropla opadłam z powrotem na ziemię. Poczułam jednak przypływ energii. W dalszym ciągu jednak nie doznałam oświecenia w jaki sposób mam dowiedzieć się co ma się wydarzyć.
( Merwan ??? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz