czwartek, 23 stycznia 2014

od Dixita - do Aishy

Obserwowałem jak wczesne zimowe wichury gnają przed sobą deszcz i pchają morskie fale, by rozbijały się o brzeg, śląc wysoko w powietrze białe kłęby wodnej mgiełki. Tutaj, na końcu terytorium mojej watahy, gdzie znajdowało się morze, jedyną oznaką nadchodzącej zimy był północny wiatr.
Wciągnąłem powietrze. Moje nozdrza wypełnił poranny zapach słonej, morskiej wody. Rozkoszowałem się tym stanem jeszcze przez chwilę, oddychając świeżą bryzą. Leniwe słońce powoli wyłaniało się zza widnokręgu, roztaczając po niebie różowawą poświatę. Większa fala zalała mi łapy, wyrzucając na brzeg małą rybkę, która zaczęła się wić, pozbawiona wody. Wepchnąłem ją lekko do morza. Westchnąłem ciężko. Gdyby wszystko było takie proste... 
Rozmyślałem jeszcze parę dziesiąt minut, słońce zdążyło wyłonić się w całości, rozjaśniając nieboskłon. Usłyszałem za sobą ciche stąpanie. Odwróciłem się i ujrzałem czarną waderę o ciemnych skrzydłach. Była piękna, ale na swój mroczny sposób. Jej wygląd wydawał mi się znajomy.
- Kim jesteś? - spytała dumnie.
- Dixit - odparłem. - Należę do Watahy Zaklętego Źródła. Jestem zwiadowcą.
W oczach wadery dojrzałem błysk rozpoznania.
- A ty jesteś Aisha - dokończyłem niepewnie. - Młoda samica Beta.
Tym razem na ustach wilczycy zatańczył uśmieszek.
- Tak - potaknęła. - Przejdziemy się?
Zaskoczony propozycją Aishy, nic nie powiedziałem. Wadera niecierpliwie machnęła skrzydłami i ruszyła przed siebie. Wyrównałem z nią krok.
- Co o tym sądzisz? - odezwała się po chwili.
- O czym? - spytałem, zdezorientowany.
- O wojnie - wytłumaczyła.
Zastanowiłem się nad jej pytaniem. Co myślę o nadchodzącej wojnie? Nie wiem. Choć bardzo chciałem znaleźć odpowiedź na to pytanie, nie udawało mi się to. Wtedy Aisha stanęła.
- Co się stało? - zdążyłem zapytać i od razu dostałem odpowiedź.
Padł na nas cień, zasłaniając słońce.
Spojrzałem na waderę.

Aisha?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz