-To świetnie - powiedziałem radośnie. - Tylko... pozostaje kwestia tego jak ja stąd zejdę.
- No a jak tu wlazłeś, co? - parsknęła partnerka.
- Yyy - wydałem z siebie jednostajny dźwięk i nerwowo podrapałem się po głowie.
- Piłeś, prawda? - Incantaso odwaliła minę w stylu "Are you fucking kidding me?"
~*~
Po pewnym czasie udało mi się jakoś spełznąć z klifu, i ruszyliśmy nad
Lete. Podczas drogi wdałem się z In w konwersację, lecz była to rozmowa
charakterystyczna dla młodych wilków.
- ...to znaczy, tak, byłem i jestem o niego zazdrosny, ale cię rozumiem bo
w końcu ty także pewnie dziwnie czujesz się z faktem że sam nie wiem
ile do końca miałem wcześniej partnerek - mówiłem, na co In odpowiedziała
swoim słodkim uśmiechem.
- Ah, jak ja tu dawno nie zaglądałam! - westchnęła. - Chyba... od narodzin Aishy i Aragorna.
- Ej, ej, ej! Dzieci nie ma, jesteśmy MY! - burknąłem.
- No dobrze, dobrze - zaśmiała się, ostatnimi dniami robiła to bardzo rzadko. - Miło powspominać stare dzieje.
-Taaaaak bardzo brakuje mi walki z Delgado! Nie mam się na kim wyżywać, i powoli tracę wiarę w moją męskość.
- Jesteś męski. Chyba aż za bardzo.
- Tak, wiem po prostu chciałem usłyszeć to z twoich ust - uśmiechnąłem się głupkowato.
<In?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz