Patrzyliśmy za odbiegającym Rey'em. Pierwszy raz widziałam wybranka Lili, mojej przyjaciółki. Dixit podszedł do mnie.
- Mnie też obowiązki wzywają - szepnął mój narzeczony. - Wiesz, wojna...
- Wiem - odpowiedziałam cicho.
Dixit uśmiechnął się, zadowolony z powagi jego obowiązków.
- Tylko wróć do mnie w jednym kawałku, dobrze? - uśmiechnęłam się i zajrzałam mu głęboko w oczy.
- Dobrze - obiecał basior i pocałował mnie.
- Uważaj na siebie - powiedziałam cicho, odprowadzając wybranka wzrokiem.
- Na mnie też już czas - odezwał się Nuka, brat Lili.
- Ty też uważaj na siebie - uśmiechnęła się Lili.
Nuka uniósł brew.
- Ta przestroga bardziej dotyczy was - zauważył i zniknął w gęstwinie.
Lili westchnęła.
- Coś się stało? - spytałam.
- Nie, nic - uśmiechnęła się przyjaźnie. - Chodźmy nad jezioro.
Zaskoczyła mnie propozycja przyjaciółki, ale nie oponowałam.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce Lili położyła się.
- Siadaj - poklepała trawę obok siebie.
Posłuchałam posłusznie.
- Lubisz wodę? - spytała z figlarnym uśmieszkiem.
Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale nie udało mi się tego zrobić, bo Lili wepchnęła mnie do jeziora. Woda była zimna, ale przyjemnie odżywcza.
- Hej! - krzyknęłam, ale wcale nie byłam obrażona na waderę.
Lili zaśmiewała się na brzegu.
- Chciałam zobaczyć jak wyglądasz z mokrym futrem - odrzekła tłumiąc śmiech.
Zerknęłam na swoją sierść i wytrzepałam się.
- Teraz twoja kolej! - zaśmiałam się i wciągnęłam Lili do wody.
Przyjaciółka radośnie wpadła do wody i śmiała się.
- Wiedziałam, że będziesz chciała się zemścić.
Uśmiechnęłam się tylko.
Lili?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz