Biegłem jak szalony, przeskakując po dziesięć metrów naraz. Mijałem wystraszone moim zachowaniem wilki, ale nic sobie z tego nie robiłem. Myślałem tylko o Destiny. W końcu dotarłem do jaskini Alf. Carmen znalazłam przy przystani.
- Mamo! - wrzasnąłem. - Musimy pomóc Destiny!
- Co się stało? - zapytała wystraszona.
Znowu zapomniałem zachowywać się spokojnie w obecności samicy Alfa. Carmen ostatnio nie czuła się najlepiej. Gasła z każdym dniem. Jasper natomiast był ciągle we władaniu jakichś mrocznych sił.
Opowiedziałem jej wszystko po kolei. Nie odzywała się. Podbiegła do jednej z licznych półek z eliksirami i wyciągnęła błękitną buteleczkę. Wypiła całą zawartość i odetchnęła.
- Chodź, zaprowadzisz mnie do niej - powiedziała.
(Co się dzieje u ciebie, Destiny? Żyjesz? xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz