piątek, 31 stycznia 2014

od Virii - cd. Lili; do Lili

Patrzyłam, jak Lili na nowo opada bezwładnie na ziemię, tracąc zmysły. Mnie ukąsiła tylko jedna osa, a ją... nawet nie chce liczyć żądeł, które wyciągnęłam z jej ciała.
- Lili! - wrzasnęłam bezsilnie, wiedziałam bowiem, że krzyki nie pomogą.
- Lili... - szepnęłam ponownie, również opadając z sił. - Nie...
Straciłam przytomność.

*** Otaczała mnie pusta, spalona słońcem równina, która była cała zlana krwią. Wokół mnie trwała bitwa: czerwona posoka wytryskiwała z rannych ciał, odcięte kończyny walały się po ziemi. Wówczas ujrzałam mojego ukochanego, Dixita, który walczył na śmierć i życie z ogromnym basiorem, przywódcą.
- Nie, Dixit! - próbowałam krzyknąć. - Nie bądź głupcem!
Jednak nikt mnie nie słyszał. Obserwowałam, jak napastnik jednym, potężnym ruchem szczęk rozrywa mojemu najdroższemu gardło.
- Nie! - krzyknęłam tak głośno, że poczułam jak zdzieram sobie struny głosowe. Jednak ten ból był niczym, w porównaniu z utratą Dixita.
- Nie... - szepnęłam.***

Poderwałam się gwałtownie z ziemi. Lili dalej leżała nieprzytomnie obok mnie. Trucizna opuściła moje żyły, już nie będę miała więcej problemów z okropnymi wizjami.
Otrząsnęłam się z szoku, muszę jakoś pomóc Lili. Tylko jak? Nie mam zielonego pojęcia, jak uleczyć najprostszą ranę, a co dopiero zwalczyć jad Gończych Os...? Wiedziałam, że płacz i krzyki niczego nie rozwiążą. Uniosłam łeb, zamknęłam oczy. i zaczełam się modlic do swojej patronki.
- O potężna bogini Air, Władczyni Wiatru, Posłanko Powietrza, natchnij mnie mocą uzdrawiania...
mamrotałam pod nosem wiele próśb, z nadzieją, że bogini mnie wysłucha.
I stało się.
Nagle zawiał potężny powiew wiatru, który prawie zwalił mnie z nóg. Razem z prądem powietrza poczułam zachodzącą w moim ciele zmianę. Podeszłam do Lili i przyłożyłam łapę do jej ciała. Błysnęło światło i rany mojej przyjaciółki zaczęły znikać, a ja traciłam siły. Opadłam na ziemię. Nigdy w życiu nie czułam takiego wyczerpania. Oczy zaszły mi mgłą. Kątem oka ujrzałam, jak Lili unosi się powoli.
Uśmiechnęłam się. Przeżyła.
I osunęłam się w ciemności.

Lili?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz