- Lili - powiedziałem znudzonym głosem. Bałem się o nią chciałem żeby została.
- Proszę.
- Ale masz być ostrożna. Idziemy - ruszyłem a wadera dreptała koło mnie.
Zbliżaliśmy się do lasu Eveyi.
- Gdzie idziemy? - spytała wadera.
- Do mojej przyjaciółki. To tutaj - wskazałem chatę. - Eveyia!
- Czegoś chcesz przybyszu? - ujawniła się wadera.
- To ja, Rey.
- A ta waderka?
- Jestem Lili.
- Lepiej szybko wejdźcie. Ostatnio dzieją się dziwne rzeczy - posłusznie weszliśmy.
- Czego chcecie?
- Jesteś wyrocznią. Pomogłabyś?
- Chodzi ci o wojnę. Mogłabym to sprawdzić. Mogłabyś się odsunąć od Rey' a? - powiedziała do Lili, która zrobiła to co kazała. Wzięła jakieś prochy i rozsypała koło mnie. Usiadła naprzeciw mnie i zaczęła się "modlić". Jej oczy zaświeciły białą poświatą i po chwili była już sobą.
- Wiem już co się stanie. Być może nie stracisz kogoś bliskiego. Nie będziesz mógł tej osoby ocalić. Ten kogo wyzwie zadecyduje o jej życiu.
- Ale kto to?! - spytałem.
- Bella...
Lili???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz