Vandreria...
Słowo to dźwięczało w moich uszach i dzwoniło niczym gong.
Vandreria...
Imię mocy. Czułem siłę i magię w tym imieniu.
Vandreria...
Otrząsnąłem się z myśli dotyczących potężnej bestii.
Zerknąłem za znikającą w lesie Aishą. Czemu się ode mnie odwróciła? Coś
powiedziałem nie tak? Polubiłem tą waderę, a nie wiedziałem, czy ona
odwdzięcza tę przyjaźń. Skoczyłem za nią. Po chwili szybkiego biegu,
wyrównałem z nią krok.
- Coś się stało? - spytałem.
Aisha zatrzymała się i opuściła głowę.
- Czy coś się stało... - powtórzyła i zawróciła.
Ja także się odwróciłem, ale nie podążyłem za nią, chciała być sama.
Obserwowałem, jak odchodzi w stronę, z której przybyliśmy. Westchnąłem.
Nie rozumiałem, dlaczego nie potrzebuje mojego towarzystwa. Pojawienie
się Vandrerii całkowicie ją zmieniło.
Może za tym wszystkim kryje się coś godnego uwagi...?
Aisha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz