Nagle stanęłam, a do moich uszu dobiegło dziwne brzęczenie.
- Co się stało? - Lili miała zmartwioną minę.
W mojej głowie brzęczenia nasilały się, tłukły coraz mocniej i mocniej.
- Nie słyszysz? - wydusiłam, zmagając się z uciążliwymi odgłosami.
Po chwili podniosłam głowę i nie uwierzyłam własnym oczom. Otóż zza drzew wyleciała chmara ogromnych owadów.
- Osy Gończe! - krzyknęłam w panice.
Dawno temu słyszałam o tych owadach. Ich jad jest niezwykle bolesny, działa na część mózgu odpowiedzialną za strach.
Insekty ruszyły wściekle na mnie i Lili. Bezsilnie patrzyłam jak dopadają moją przyjaciółkę.
- Lili! - wrzasnęłam, patrząc jak wadera mdleje, a osy właśnie mnie wypatrzyły. Już przygotowałam się na niezwykły ból, ale w ostatniej chwili owady zatrzymały się i odleciały w przeciwnym kierunku. Kiedy upewniłam się, że nic mi nie grozi, w moją nogę wbiła się osa. Wrzasnęłam z bólu. Straszliwe ostrze zatapiało się w moim ciele powoli i skutecznie. Od razu odczułam działanie jadu. Obraz przede mną zaczął się rozmazywać i ledwo mogłam utrzymać się na chwiejnych łapach. Ostatkiem sił podczołgałam się do Lili.
- Nie... - wymamrotałam, oglądając rany wadery. W jej futrze plątały się żądła. Powyciągałam je jak najszybciej i bezsilnie obserwowałam jak moja nieprzytomna przyjaciółka krwawi. Najgorsze działanie jadu. Omamy. To one pokazują, czego się najbardziej boisz. Ukąszenie jednej osy było dla mnie strasznym przeżyciem. Przed oczami widziałam Dixita zamordowanego przez Mrocznych i inne okropne rzeczy. Upadłam obok Lili i zaczęłam nawoływać pomocy.
Za każdym razem odpowiadała mi głucha cisza i echo moich słów.
Lili?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz