Pytanie wadery mnie zaskoczyło. Nie lubiłem zdradzać co mnie spotkało w przeszłości... z drugiej strony, Asoka jest najbliższą mi osobą, więc...
- Eee... no więc... - zacząłem. - Nie powiem ci wszystkiego...
- Ale chociaż trochę - nalegała wadera.
- Ale słuchaj uważnie - uśmiechnąłem się. - Urodziłem się pewnego razu w watasze, której nazwy nie pamiętam. Trwała wtedy wojna, rodzina od razu mnie porzuciła. Następnego dnia, zostawili mnie w lesie. Tam z kolei, po paru godzinach znalazł mnie obłok pary, który mnie zabrał do swojego schronienia. Kiedy podrosłem, ujawnił mi się. Był to Duch Południowej Wyroczni. Duch posiadał mnóstwo magicznych mocy. To on podarował mi nieśmiertelność i inne moce. Potem wylądowałem tu.
- Dziękuję, że mi opowiedziałeś choć trochę - podziękowała wadera, po czym wstała. - Jakby co, idę się napić.
Asoka wstała i odeszła w kierunku rzeczki, która przepływała obok. Chciałem jej wreszcie powiedzieć, jak bardzo ją kocham... mój wzrok padł na piękną, czarną lilię, wyrzuconą na brzeg. Zerwałem ją i powróciłem na miejsce spoczynku.
Po chwili Asoka wróciła i położyła się obok mnie.
- Eee... Asoko - jąkałem się. - Ja... ja chcę ci coś powiedzieć..
- Tak, co? - spytała wadera.
- Ja... ja... - wziąłem głęboki oddech, jednocześnie wręczając Asoce lilię - Ja... ja cię.... kocham.
Powiedziałem wreszcie i podniosłem wzrok na moją towarzyszkę.
Asoka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz