Nie miałem zamiaru odchodzić. Uparcie siedziałem na trawie i nie zwracałem uwagi na Severusa.
- Powiedziałem, idź... - Severus warknął cicho.
- Nie, nie pójdę - powiedziałem stanowczo.
- Że co? Wynoś się baranie... - basior wystawił kły. - W tej chwili!
- Nienawidzisz mnie tylko dlatego, że przyjaźnię się z Aishą? Severus, nie mów mi, że chce Ci się w to bawić...
- A ty czego chcesz? Nie możesz się ode mnie odczepić?! - basior wstał i najeżył sierść.
Instynktownie wyczuwając wiszącą w powietrzu bójkę, uspokoiłem się, biorąc kilka głębokich wdechów. Spojrzałem na Severusa i pokręciłem głową.
- Musisz wiedzieć, Sev, że ja nie należę do tych uległych... - spojrzałem na niego po skosie. - Nie zostawię Cię tutaj samego, dopóki będę miał pewności, że sytuacja z omdleniem nie powtórzy się. A tak w ogóle, to nie obchodzi mnie to, że się wściekasz i próbujesz mnie wygonić - uniosłem głowę do góry. - Nie boję się ciebie, a nie chcę, żeby coś Ci się stało...
- Ech... - przewrócił oczami.
- Przygotowujesz się jakoś do wojny? Ty i Aisha? - spytałem, próbując zmienić temat.
<Severus? Nuki niczym nie zniechęcisz ; )>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz