Znudzony leżałem w kącie jaskini i rozmyślałem nad wojną, oraz nad moim stanowiskiem w watasze. Wiedziałem, że niewiele znaczę w watasze, ale miałem nadzieję, że choć trochę pomogę w wojnie... Szczerze powiedziawszy, zawsze chciałem być kimś ważnym, choć tak naprawdę zawsze stałęm na uboczu, nikomu do życia niepotrzebny. Mam raptem trzy moce, które i tak nie są specjalnie rzadkie, czy też potężne... Choć w watasze jestem dość długo, to pewnie tylko nieliczni pamiętają, jak mam na imię, a reszta nie wie nawet o moim istnieniu. Lili, to co innego. Jest z Rey’ em - młodym alfą - więc wiele wilków wie kim jest. A ja? Ja jestem nikomu niepotrzebnym wilkiem, który i tak ma wiele szczęścia, że mógł spotkać tak wspaniałe postacie jak Aisha, czy choćby wcześniej wspomniani Rey i Lili.... Westchnąłem głęboko i wstałem, leniwie się przeciągając. Miałem nadzieję, że wojna zakończy się zwycięstwem. Inaczej wataha rozpadłaby się, a ja i Lili zostalibyśmy sami.... Znów... Potrząsnąłem łbem nie chcąc wracać do przeszłości i wyszedłem z jaskini. Spojrzałem w górę - na niebo. Słońce chyliło się ku zachodowi, a księżyc z kolei piął się coraz wyżej.
- No tak... - warknąłem pod nosem. - Przeleżałem cały dzień...
Rozejrzałem się dookoła głodnym wzrokiem, próbując wypatrzyć jakąś zwierzynę. Gdy w końcu wypatrzyłem zająca, bez dłuższego zastanowienia ruszyłem pędem w jego stronę. Nie miałem ochoty na długą gonitwę, więc po paru skokach i klaśnięciach zębami, zając leżał martwy u mych stóp. Lecz zanim go zjadłem, coś warknęło za moimi plecami. Odwróciłem się gwałtownie. Nikogo tam nie było. W końcu jednak moim oczom ukazała się wadera. Nie byle jak wadera... Ja dobrze ją pamiętałem. Była to ta sama wadera, która zabiła mego brata i zdradziła watahę. Warknąłem niezadowolony z jej wizyty. Ta podeszła do mnie i zatrzepotała rzęsami.
- Witaj, Nuka... - uśmiechnęła się, jak gdyby nigdy nic.
- Żegnaj... - prychnąłem i próbowałem odejść, lecz wadera stanęła przede mną.
- Co cię ugryzło? - zrobiła minę niewiniątka. - Przecież to było dawno, a teraz? Przecież widzę, że nie masz nikogo prócz Lili, a ta jest z tym Rey’em, czy jakoś tak...
- A niby skąd ty to wiesz?! - zdziwiłem się. - Szpiegujesz mnie, czy co?!
- Kto wie? - puściła do mnie oczko, po czym czmychnęła w krzaki. - Przyjdź tu jutro, około południa, a pogadamy! - zaśmiała się i odeszła.
Nie wiedziałem, co mam teraz zrobić. Stałem i patrzyłem za odchodzącą waderą. Moje serce waliło jak oszalałe. Jak ona mogła mnie śledzić?! Co ona sobie myśli?! Że wtargnie tak po prostu do mojego życia i powywraca wszystko do góry nogami?! O, nie!! Warknąłem tylko i wróciłem do swej jaskini...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz