sobota, 18 stycznia 2014

Od Rey' a - cd. Lili; do Lili

Ruszyłem na przeciwnika ze wściekłością w oczach. Byliśmy już dość blisko siebie. Za nim unosił się czarny dym [coś takiego jak flux smog]. Byliśmy zaledwie kilka kroków od siebie. Napiąłem mięśnie i skoczyłem. On tak samo. Szarpanina zaczęła się w powietrzu, a potem trwała dalej na ziemi gdy runęliśmy z hukiem szarpiąc się o twardą powierzchnię. Znaków na mojej sierści przybywało. Dobrałem się przeciwnikowi do gardła. Rozszarpywałem krtań. Poczułem smak krwi. Krwi czarnego. Po końcu walki usiadłem między rozszarpanymi ciałami moich wrogów. Pomiędzy kałużami krwi i flakami wyrwanymi z ciał. Poczułem zadowolenie, ale znikło gdy zacząłem słabnąć. Znaki znikły. Wtedy jakby wszystko stało się lepsze [lepiej widoczne, pojęte]. - Co ja zrobiłem? - pytałem się siebie.
- Widzisz - za mną pojawiła się postać... w bandażach - Mówiłem, że kiedyś to poznasz. Poznasz moc klątwy.
- Jakiej klątwy?! - spytałem. Musiałem szybko się z nim uporać miałem misję do wykonania.

Lili???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz