Wstałam gwałtownie, dysząc, jakbym biegała całą noc po Mrocznym Lesie. Uff… To tylko sen. Nie ma się czym martwić, to tylko sen. – powtarzałam wciąż w myślach.
- Psst! Hej, Arven, śpisz? - Przez małą szparę między kamieniem, służącym w jaskini jako drzwi, a ścianą, zauważyłam zmrużone oko Severusa.
- Hej, co ty tu robisz? To terytorium Alf. – warknęłam.
- Przyszedłem po Bellę. Umówiliśmy się. – powiedział.
- No jasne, że po Bellę. Chyba nie po mnie. – fuknęłam.
- Nadal się na mnie złościsz? – zapytał, niby ze skruchą, ale w jego oczach tańczyły szydercze ogniki. Basior nabijał się ze mnie.
- Śmiesz się ze mnie śmiać? – zbliżyłam się do wejścia, chcąc wyważyć głaz i wykurzyć Severusa za pomocą Magii Żywiołów z jaskini. On jednak nie przejął się moimi groźbami. Wręcz przeciwnie – cały aż trząsł się ze śmiechu.
- Śmiesz się… śmiać! Śmmiesz… się śmiać. A to ci heca! – wilczur tarzał się po ziemi, wydając z siebie dźwięki podobne do ludzkiego kaszlu.
- Dobra, dobra. Wynoś się stąd i nie zawracaj mi głowy. – próbowałam zdobyć się na opryskliwy ton, ale mi nie wyszło. Po chwili i ja pokładałam się ze śmiechu po przeciwnej stronie głazu.
Dotąd nieruchomy Jasper zaczął się poruszać i mruczeć coś do siebie. Carmen, czego wcześniej nie zauważyłam, od dawna nie spała. Miała zmrużone oczy i wpatrywała się w wejście do jaskini.
- Wiesz co, może lepiej wyjdę. Zaraz wszystkich obudzę. – zaproponowałam.
Severus tylko skinął głową i odsunął się trochę. Wytężyłam zmysły i rozkazałam skale odsunąć się. Teraz i ja stałam już na zewnątrz, na skąpanej w promieniach słońca plaży. Zasunęłam za sobą kamień i bez słowa skierowałam się w stronę Wodospadu Rajskich Ptaków. Towarzyszący mi basior ruszył posłusznie za mną.
- Wiesz co… - zaczął. – Mógłbym ci coś powiedzieć… na temat Belli?
Skinęłam głową. – Nie, nie powiem jej. – rzekłam, gdy utworzył usta, aby dodać coś jeszcze.
- Dobrze, więc ja… Lubię Bellę, ale to nie to. Jest miła, wesoła, umie słuchać, ale… nie podziela mojego zainteresowania Czarną Magią. – wyrzucił z siebie w końcu.
Uniosłam pytająco brwi.
- Wiem, że nie jesteśmy sobie bliscy, ale chciałbym, żeby to się zmieniło. Jesteś teraz inna. Nie ma już w tobie tej zadufanej w sobie laleczki, którą byłaś kiedyś. Nie sprawiasz wrażenia pępka świata, który chce, aby wszyscy się wokół niego kręcili.
Zmieszałam się.
- Nie wiedziałam, że taka byłam. Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Dziękuję, że jesteś ze mną szczery. – uśmiechnęłam się niepewnie. Ku mojemu zdziwieniu, Severus odwzajemnił uśmiech.
- Przechodząc do sedna, proponuję ci wspólne zgłębianie tajników Czarnej Magii. – powiedział.
Odskoczyłam od niego jak oparzona.
- Skąd wiesz…? – zapytałam. Swoje zainteresowania utrzymywałam w ścisłej tajemnicy.
- Po twojej aurze. Studiuję Zakazaną Naukę dłużej niż ty i ostatnio zacząłem się uczyć wykrywania aury.
- Acha! To coś takiego jak Aura Żywiołów! – zawołałam. Tym razem to on nie wiedział, co miałam na myśli. – Mogę dzięki aurze zobaczyć, w jakim ktoś specjalizuje się żywiole. Dopóki sama nie zaczęłam uprawiać Czarnej Magii, nie dostrzegałam wokół ciebie żadnej aury. Dopiero od jakiegoś czasu zauważam okalającą cię, delikatną niczym pajęcza sieć czarną otoczkę. Jednak wciąż jest ona dla mnie niewyraźna.
- To dlatego, że twoja magia nie jest jeszcze ukształtowana. Niedługo będziesz musiała dostosować swoje żywioły do Czarnej lub Białej Magii. Jeśli wybierzesz Białą, mocy będziesz mogła używać do ożywiania przyrody. Będziesz mogła wykorzystywać ją jedynie w dobrych celach. Jeżeli uznasz, że Czarna bardziej ci się przyda, będziesz mogła niszczyć dzięki niej wrogów, ale też odbudowywać straty, żeby ciągle się wzbogacać. Nie narzucę ci wyboru. Zdecydujesz sama.
- Hmm… Mówisz, że będziesz mnie uczył Zakazanej Sztuki… - zaczęłam.
- Tak, a kiedy dojdziesz do mojego poziomu, zagłębimy się dalej razem. – odparł.
- Ale nie robisz tego bezinteresownie. Czego chcesz w zamian? – wypaliłam.
- Nie chcę niczego. Nie zmuszam cię, abyś coś mi za to ofiarowała. Chciałbym jednak prosić, abyś pomogła mi odkryć w sobie Moc Żywiołów. – wyznał, patrząc na mnie niepewnie.
- Umowa stoi. – powiedziałam. – Będziemy się razem uczyć Magii.
- Zaczynamy jutro? Przyjdę do ciebie o świcie.
Poszliśmy dalej razem, w wesołych nastrojach. Zanim dotarliśmy do Wodospadu Rajskich Ptaków, zauważyłam jakiś ruch za kamieniem, na którym siedziałam wczoraj z Aragornem. Obok nas pojawił się wspomniany wcześniej wilk we własnej osobie.
- Witam, Państwo Zakochani. – burknął i odszedł w stronę swojego terytorium.
- Argo, zaczekaj, to nie tak! – nie wiadomo czemu zwróciłam się do niego tak, jak często nazywałam go w myślach.
Aragorn nie posłuchał mnie jednak. Nie odwracając się za siebie, poszedł dalej.
[Severusie, twoja kolej]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz