-Da... Dante to piękne - Zarumieniłam się. - Taaak - Dodałam.
Po czym wzięłam tę piękną różę do swych łap. Mocno go ścisnęłam, a on odwzajemnił to dosłownie tysiącami pocałunków.
- Dante, przeszłam tyle złego, smutnego w życiu, by w końcu być najszczęśliwszą waderą w watasze. Te nieprzespane noce w strachu i łzy, które leciały mi strumieniami poszły w zapomnienie od razu gdy tylko cię spotkałam. - Powiedziałam.
- Sara, a może gdzieś się przejdziemy? - Spytał.
- Ok, a dokąd? - Spytałam.
- W magiczne miejsce.
[Dante gdzie to było?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz