-Chcesz powiedzieć że jesteś w...ciąży?-szepnąłem
-Na to chyba wygląda-jęknęła -Chodź do jaskini.-błyskawicznie wszedłem jej pod łapę i wolnym krokiem wkroczyliśmy do jaskini.Incantaso położyła się na naszym posłaniu.Ja tylko usiadłem obok niej i jej się z ciekawością przyglądałem.Szczeniaki?Ja nie wiem przecież nic o dzieciach.Ale z Incantaso napewno damy radę. -Lepiej ci trochę?-spytałem troskliwie. -Trochę...ale nie bardzo.-Skuliła się -Jak tak cię to męczy to możemy pójść do lekarzy.-uśmiechnąłem się troskliwie. -Nie,tylko nie tam-stęknęła -Ale tak będzie najlepiej.No i stwierzą czy to ciąża,czy zatrucie. -A dasz mi dojść do siebie? -Dobrze.Jaaa na chwilę wychodzę.Myśle że twój ptaszek się tobą zajmie.-uśmiechnąłem się i wybiegłem z jaskini by wszystko sobie poukładać.Tak,możliwe że będę miał dzieci.To taka dziwna myśl,że za parę miesięcy w naszej jaskini zagości nowy członek rodziny.A może członkowie?Nie wiem czy będę dobrym ojcem.Mam nadzieję że z pomocą Incantaso,jakoś damy sobie radę.Pff,,,jakoś'',z nią to na pewno!Zadowolony wróciłem do jaskini |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz