Dzisiaj wstałem wcześnie. Poszłem do
tunelu. Tunelu piękna jak to nazywałem. Wiedziałem o tym tylko ja i moja
słodka Sara..Ach ona jest piękna. Piękna jak krystaliczna róża w blasku
słońca. Moja piękna wadera. Życie napełniało się szczęściem gdy ją
widziałem. Ona dawała powód do życia. Taka piękna i cudowna. Jej
oczy..pełne blasku i miłości. A jej piękna sierść błyszcząca i puszysta.
Gdy tak rozmyślałem o ukochanej dotarłem do końca tunelu i w oka
mgnieniu znalazłem się w jaskini. Podwodnej jaskini. Wskoczyłem do wody.
Przepłynąłem przez ukryty tunel. Byłem na środku jeziora. Wypłynąłem na
brzeg. Nikogo nie było. Poszedłem na krystaliczne wzgórze. Może ta nazwa
przypominała coś łagodnego. Ale gdy ktoś wchodzi po to co jest na samej
górze może zginąć od rąk Literi. Strasznego stwora. Jednak ten kto kocha
szczerą miłością przezwycięży go. Dlatego nie bałem się. Wszedłem na
górę. Dziwiłem się czemu Liter nie atakuje. Ale on tylko przyglądał się
mi uważnie i nic ze mną nie robił. W końcu wspiąłem się na górę. Wsiąłem
krystaliczną różę. Najpiękniejszy kwiat na świecie. Szybko popędziłem w
dół wielkiej góry i wróciłem do mojej jaskini. Popędziłem do jaskini
miłości, gdzie wcześniej zaprosiłem Sarę. Zjawiła się.
- Witaj piękna.
- Witaj Dante. Czemu mnie tu zaprosiłeś?
- Chciałem ci coś powiedzieć - podałem waderze różę i powiedziałem:
- Czy wyjdziesz za mnie?
Sara???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz