Pytałem,czy możemy tak sobie powiedziećrzyjaciołom,znajomym.A In zrozumiała że zaraz chcę to ogłosić całej watasze.Troche śmiesznie,ale i tak wykorzystam okazję i wybiorę się na spacer.Incantaso musi się odstresować.Postanowiłem że pójdę do Doliny Skarbów,a potem wrócę i sprubuję zrobić coś ładnego dla dzieci.Już miałem iść,gdy nagle wpadłemna pewien pomysł.Zmieniłem się w demona,i z zawrotną prędkością biegłem przez watahę.Czułem jak wiatr opływa mój pysk,,i widziałem tylko rozmazane przedmioty które omijałem.Była wspaniała zabawa,gdyby nie to,że gdy już miałem zrobić mój pokazowy wyskok,moja łapa zaczepiła o korzeń,a ja zaryłem nosem o ziemię,i tym samym zmieniłem się w wilka.Podniosłem głowę i rozejrzałem się wokoło.Byłem w lesie,i to pięknym..Wszystko w dole było przykryte złoto-rudą-brązową ściółką.W dole miejsca w który leżałem był malutki strumyczek.Popatrzyłem w górę i zobaczyłem prześwitujące przez liście promienie słońca.
-Witaj Hondo-usłyszałem głos za sobą.Serce podskoczyło mi do gardła,wiedząc że to mogą być tereny wroga.Odwróciłem się i zobaczyłem Severusa w swoim czarnym płaszczu. -Weź mnie nie strasz idioto-warknąłem -Co ty jesteś taki podekscytowany?Czuć to na kilometr. -Ah-podrapałem się po głowie-no bo wiesz..Incantaso jest w ciąży. -Nie znosze dzieci-mrukną. -No co ty nie chcesz być wujkiem?-wstałem z ziemi -Żartujesz sobie prawda?-skrzywił się -No co?Wielki Severus nie umie zajmować się dziećmi? -Po 1,nie znosze,nie nawidzę,jestem uczulony,na dzieci!Po 2,nie mam zamiaru niańczyć twoich bachorów,A po 3.... -Ejejejej,weź się opanuj co Sevy? -Po prostu ,,nie''. -Zmienisz zdanie gdy zobaczysz ich słodkie mordki.-krzyknąłem w biegu -Wcale że nie!-usłyszałem stłumioną odpowiedź Mój bieg znów nie potrwał zbyt długo.Usłyszałem z góry tylko przeciągłe ,,Hooooondoo!''A potem znowu gleba.Tylko że tym razem pod czyimś ciężarem.Popatrzyłem z trudem w górę i zobaczyłem ogon Caro. -yYyyh,złaź ze mnie-wstałem i go zrzuciłem -Tak,sorki za to.Wiesz,tak sobie myślałem,że dawno nigdzie razem się nie spotykaliśmy -Nie da rady-pokręciłem głową -Dlaczego? -Ja i In,będziemy mieli dzieci. -Na serio?No nie,no gratuluję.-wstał z ziemi. -A jak tam Saj'jo? -Eh,lepiej nie pytaj. -A może chcesz mi pomóc? -W czym.? -Chciałbym zrobić koję dla dzieci.Dosyć duże bo nie wiem ile ich będzie. -Na moją pomoc zawsze możesz liczyć Poszliśmy szukać materiałów na budowę.Wykorzystaliśmy słomę,trochę patyków,pióra,kwiaty i zioła.Konstrukcja była dosyć nietypowa.Zrobiliśmy słomianą kulę z wejśćiem do środka,a w środku było pierze i trochę puchu.Razem z Caro przytoczyliśmy ją do jaskini.Mam nadzieję że In się spodoba <Incantaso?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz