- Przestań się dąsać. - poleciłam. - I przemień się z powrotem w człowieka.
Na miejscu burej wilczycy pojawiła się dziewczyna o demonicznym wyglądzie, która wymruczała tylko:
- Będziesz mi tu wydawać rozkazy? Tak jakbyś wiedziała, co to jest utracona miło... - nie dokończyła, bo uderzyłam ją w twarz.
- Nie wiem? Nie wiem?! - powtórzyłam, łapiąc ją za gardło. - Erand zginął. - wyszeptałam. W moim gardle nagle zrobiło się sucho i nie mogłam przełknąć śliny.
- Ja... nie wiedziałam. - spuściła głowę.
- Bo byłaś zajęta swoimi sprawami i uczuciami! Nie wiedziałaś, co się dzieje wokół ciebie! Przestań wreszcie być taka samolubna i rozejrzyj się! - krzyknęłam.
Bella powiodła spojrzeniem naokoło. Dopiero teraz dostrzegła piękną, świeżą zieleń lasu, kolorowe kwiaty i zwierzęta, przystające przed nami z zaciekawieniem.
- Wsłuchaj się w naturę. W żywioły. - powiedziałam. Zerwałam stokrotkę, z której wypłynęła energia ziemi. Położyłam ją na dłoni siostry. Potem wyczarowałam małą kulkę wody, którą chlapnęłam na kwiatek. Wezwałam podmuch wiatru. Ciepłe powietrze rozwiało nam włosy. Na końcu na mojej ręce pojawiła się sycząca iskra. Podpaliłam stokrotkę najpotężniejszym z Żywiołów - ogniem. - Czujesz? - zapytałam.
- Przepływa przeze mnie nienamacalna Magia. - uniosła palce ku promieniom słońca.
Złączone żywioły rozświetliły Bellę i na moich oczach z rozgoryczonej, zmienionej przez Złą Magię wiedźmy o szarych włosach stała się z powrotem dziewczyną o złotych puklach, taką, jaką znałam od zawsze. Moja siostra patrzyła wokół nieobecnym, ale już szczęśliwszym wzrokiem.
Bella???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz