środa, 12 marca 2014

Od Racana - do Aceiro

Miarowy stukot wybudził mnie z błogiego snu.
stuk-stuk-stuk...
Co tak stuka?
Otrząsnąłem się. Gdzie ja jestem? No tak, uświadomiłem sobie. Zasnąłem na leśnej polanie. Co za wspaniały pomysł, biorąc pod uwagę ostatnie "utarczki" z Mrocznymi.
Rozejrzałem się wokoło i mój wzrok padł na gawrona ostukującego orzecha o pień zwalonego drzewa. Odwrócił głowę od pożywienia i spojrzał na mnie. Zakrakał doniośle i wzbił się w powietrze. Westchnąłem. Która już może być godzina? Zerknąłem na słońce zawieszone wysoko na nieboskłonie. Pewnie już dobre pięć godzin po wschodzie słońca. Pieknie. Chyba za stary jestem na takie obchody terenu.
Przez korony drzew wyzierały wesołe promyki słońca i tańczyły po tafli pobliskiego jeziora. Woda migotała radośnie. Od razu przed oczyma stanął mi obraz Asoki, mojej ukochanej. Przypomniały mi się jej miękkie skrzydła, jasne i błyszczące. Uśmiechnąłem się ciepło. Dawno jej  nie wiedziałem. Utkwiłem wzrok w taflę jeziora, głębokiego niczym oczy Asoki.
- Tęsknię - szepnąłem.
- Ale chyba nie za mną, co? - odezwał się jakiś głos.
Odwróciłem się i ujrzałem muskularnego basiora, który patrzył się na mnie z kpiącym uśmieszkiem. Moja reakcja była błyskawiczna. Przyzwyczajony, że każdy obcy jest wrogiem numer jeden, otoczyłem się polem siłowym. Zasilała mnie energia jeziora.
- Coś ty taki strachliwy? - spytał obcy kpiąco.- Może zacznijmy od początku. Jestem Aceiro, a ty?
- Racan - odparłem, nieco uspokojony.
- Witaj - Aceiro podał mi łapę. - Nic ci nie zrobię, skończ z tym polem siłowym, chcę się z tobą zaprzyjaźnić.
Zlikwidowałem ochronę i wymusiłem uśmiech.
- Należę do Watahy Zaklętego Źródła, a ty? - spytałem.
- Ja także. Jestem Przywódcą polowań.
- Nie słyszałem o tobie. Ja z kolei jestem Przywódcą magów.
- Musisz dobrze znać się na magii.
- Nom. Opowiesz mi coś o sobie? - zaciekawiłem się.

Aceiro???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz