poniedziałek, 17 marca 2014

od Aceiro - cd. Keiry; do Keiry

Gdy odsunęliśmy się od siebie spojrzałem waderze prosto w oczy.
- Kocham Cię, Keira... - wyszeptałem i położyłem swoją łapę na jej łapie. - Gdzie ty byłaś przez te wszystkie, długie lata? - zaśmiałem się.
Wadera nic nie odpowiedziała. Oblała się rumieńcem i uśmiechnęła nieśmiało. Spojrzałem na nią i westchnąłem pod nosem. Jest taka piękna, taka wyjątkowa... Mógłbym założyć się, że nikt nie kochał, nie kocha i nie będzie kochać kogoś równie mocno, jak ja kocham tą waderę. Ja ją wielbię... Przysunąłem się do wadery, a ona oparła łeb na moim ramieniu. Minęło kilka minut, a ja odsunąłem się lekko od niej i stanąłem naprzeciwko niej. Pocałowałem ją. Lecz nie był to zwykły pocałunek. Nie był to zwykły, pozbawiony emocji pocałunek. Przez tą chwilę oboje wstrzymaliśmy oddech. To wszystko było szczere, aż do bólu szczere. Nikt nic nie udawał, nie symulował. Ogarnęła nas teraz miłość, jaka rzadko ogarnia tak brutalne istoty jak wilki. Było to magiczne uczucie, które stworzyło się między równie magicznymi stworzeniami. I nie było już odwrotu. Bo nie było do czego wracać...

Keira? <Przepraszam, że takie krótkie i równie bezsensowne, ale brakło mi pomysłu na dalszy rozwój wydarzeń...>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz