Zmierzyłem wilczycę przeciągłym spojrzeniem, po czym uniosłem brwi.
- "Aty", powiadasz - mruknąłem pod nosem robiąc przesadnie zdziwioną miną. - Dość ciekawe imię jak na waderę. Bez obrazy, oczywiście - dodałem patrząc, jak wilczyca spogląda na mnie iskrzącymi się z gniewu oczami. Westchnąłem i oparłem się o pobliskie drzewo.
- Aragorn - powiedziałem przypatrując się wilczycy już bez cienia humoru w oczach. - Twoja kolej.
- Po ci moje imię? - warknęła. - I tak nie zabawię tu długo - w jej głosie zabrzmiała stalowa nuta. Przekręciłem głowę.
- Może tak - powiedziałem cicho. - A może nie.
- Grozisz mi?! - niepozorna wadera niespodziewanie stała się ostrą i gotową do walki istotą. - Grozisz mi? - powtórzyła już nieco spokojniejszym głosem.
- Nie - odparłem siląc się na obojętność, jednak raz rozpalony ogień nie tak łatwo zagasić. - To jak? - mruknąłem spoglądając waderze w oczy. - Podasz mi swoje imię czy nie?
Wilczyca rzuciła mi niechętne spojrzenie i utkwiła wzrok za mną. Chwilę w coś się wpatrywała, po czym cofnęła się o krok.
- Wątpię, żeby to był najlepszy czas na pogaduszki - mruknęła pod nosem. Odwróciłem się i na moment zamarłem.
- Pierwsza rozsądna rzecz jaką dziś od ciebie usłyszałem - powiedziałem i pociągnąłem waderę w las. Z takim wrogiem nie mieliśmy we dwójkę żadnych szans.
<Nina? Brak weny, drastyczny brak weny ;/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz