sobota, 8 marca 2014

od Nuki - cd. Keiry; do Keiry

Spojrzałem na waderę, która leżała przede mną. W tej pozycji wyglądała tak niewinnie i bezbronnie... Nie potrzebowałem dużo czasu na podjęcie decyzji. Może słusznej, może nie...
Podniosłem wilczycę i delikatnie ułożyłem ją sobie na plecach. Z zadartym ku górze łbem wybiegłem na zewnątrz. Ruszyłem truchtem, który po nic nieznaczącej chwili przemienił się w miarowy galop. Pokonywałem liczne zakręty, z trudem utrzymując nieprzytomną waderę na plecach. Nagle poczułem mocne uderzenie w bark. Upadłem i odczułem piekielny ból lewego barku.
Otworzyłem oczy i ujrzałem nad sobą znajomą twarz.
- Dixit...- wysyczałem przez zaciśnięte zęby
Wstałem i ból momentalnie dał się we znaki. Nie dawałem tego po sobie poznać. Pokuśtykałem do leżącej na ziemi wadery i trąciłem ją lekko nosem. Wciąż była nieprzytomna. Zmierzyłem ją wzrokiem. Nie miała żadnych ran. Odetchnąłem z ulgą. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś stało jej się z mojej winy.
- Nuka? Kto to? - usłyszałem głos. Nagle przypomniałem sobie o moim przyjacielu.
- To Keira - powiedziałem, nie odwracając się.
- Czyli...
- Czyli Keira - dokończyłem ostro.
Nie chciałem drążyć tematu. Mimo bólu podniosłem waderę i znów zarzuciłem ją sobie na plecy. Odwróciłem się i rzuciłem przepraszające spojrzenie w stronę basiora. W milczeniu odszedłem od niego. Tym razem nie biegłem, lecz szybkim krokiem zmierzałem do jaskini Ayline. To właśnie tam postanowiłem ruszyć najpierw.
Po kilku ciągnących się w nieskończoność minutach stałem w wejściu do groty. Pewnym krokiem wszedłem do niej.
- Ayline! - zawołałem. - Ayline! Jesteś tu?
Odpowiedziała mi głucha cisza. Zacząłem rozglądać się po jej jaskini. Wadery nie było nigdzie widać. Westchnąłem i odłożyłem Keirę na ziemię. Usiadłem i z rezygnacją spojrzałem w głąb jaskini.
- Przepraszam... - szepnąłem do nieprzytomnej wadery, wciąż ślepo wpatrując się w ziemię.

Keira?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz