Zmierzyłam Aishę przeciągłym spojrzeniem.
- Pytanie jest takie - zaczęłam spokojnym tonem. - Czy mogę dołączyć do waszej watahy?
Wadera roześmiała się perliście, co było równie niespodziewane jak uderzenie pioruna w piękny, słoneczny dzień. Kiedy skończyła się śmiać rzuciła mi rozbawione spojrzenie.
- Czy możesz? - parsknęła. - Co za głupie pytanie.
- Przypuszczam, iż nie ma głupich pytań - mruknęłam pod nosem. - A jeśli nawet są to na pewno nie takie.
Aisha przewróciła złotymi oczyma.
- Niech ci będzie. Ale skoro już zamierzasz tu zostać to proponuję, żebyś zamieszkała starą jaskinię mojej mamy. Nieco odosobniona, ale powinna ci pasować. To jak? Incantaso raczej się nie obrazi - wadera rzuciła spojrzenie przez ramię.
- Zgoda - odparłam czując, że od początku ta znajomość dziwnie wygląda. Ta podejrzana wadera za dużo się śmiała. - To my może już pójdziemy... Znaczy ja pójdę... - powiedziałam wycofując się.
- To ja odprowadzę Keirę - zaproponował Nuka patrząc przepraszająco na Aishę.
- Jasne - odparła wilczyca. - Zobaczymy się potem - spojrzała na niego jak na starego, dobrego przyjaciela, odwróciła się i znikła w jaskini.
- Nieco dziwna osobowość - mruknęłam, kiedy ruszyliśmy. Nuka zamrugał zdziwiony oczami.
- Miała dziś podejrzanie wesoły humor - powiedział tonem wytłumaczenia. - Na ogół sprawia wrażenie mrocznej i wiecznie zajętej, co nie zmienia faktu, że jest moją przyjaciółką.
- Aha - skwitowałam i zamilkłam. - To gdzie jest ta jaskinia? - mruknęłam chcąc zmienić temat.
<Nuka? Brak weny ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz