sobota, 29 marca 2014

od Eishry - do Hestii

Jak co wieczór rozgrywałam rundkę w chowanego z Luciusem. Dla mnie jest to tylko zabawa, ale on bierze to na poważnie.
- Halo, gdzie jesteś! - Zawołałam.
Cisza.
- Lucius, Lolek, muszę iść na polowanie, nie mam teraz czasu, bo zaraz cię zjem na kolację! - krzyknęłam z nadzieją na odpowiedź.
Uśmiechnęłam się. Odkąd znalazłam Luciusa i zgubiłam się w lesie moje życie całkowicie się zmieniło.
- No to idę sama, ty zostań tu gdzie jesteś - powiedziałam.
W tej chwili przed moimi oczyma pojawił się mój przyjaciel.
- Ruszamy czy idziemy na łatwiznę i zjem ciebie? - zaśmiałam się.
Edward dał mi wyraźny znak, że woli się trochę pomęczyć i polatać ze mną. Usiadł na moim grzbiecie, a ja wsłuchałam się we wszystkie dźwięki które mnie otaczały. Usłyszałam stukot kopyt. Po chwili stała koło mnie młoda klacz. Zaśmiałam się w duchu. Który koń podchodzi do wilka? Ba, magicznego wilka. Mogłam po prostu przegryźć jej krtań i po jej nędznym życiu. Ale tego nie zrobiłam. Bo to był koń. Po prostu to był koń. Nie kochałam koni. Ale mój brat Sheo, tak. Kochał je. Zamyśliłam się. Ciekawe co się stało z nim. Szkolił się na maga w mojej byłej watasze. Może przeżył? Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos złamanego liścia. Odruchowo powiedziałam: co tu robisz?
Wilczyca zaczęła się jąkać i zapytała co to za miejsce.
- Najpierw powiedz mi kim jesteś, czy jesteś z kimś innym i czy należysz do watahy  - rzekłam gotowa do ataku z tyłu.



~~Hestia ?~~ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz