Spojrzałem w stronę Keiry. Westchnąłem i pokręciłem łbem. Nie,
powiedziałem w myślach, Ja nie mogłem się zakochać, warknąłem. Lecz
mógłbym wmawiać sobie to kilka tysięcy razy, a i tak każda moja myśl
kierowała się w stronę tej niezwykłej wadery. Gdy byłem przy niej czułem
uścisk w żołądku. Ciągle myślałem o jej pięknych, błękitnych oczach,
oraz jej delikatnym, subtelnym głosie... I o niczym innym. Tylko to
chodziło mi po głowie. Ale przecież ja jej praktycznie nie znałem, więc o
co w ogóle chodzi? A jednak. Zakochałem się. Trzeba to przyznać, nawet
przed samym sobą.
W końcu usłyszałem jej głos. Na początku myślałem, że to znów moja
głupia wyobraźnia, lecz po chwili ujrzałem ją w całości. Wstrzymałem
oddech, gdy wadera zbliżyła się do mnie.
- To jak, idziemy na polowanie? - spytała nieśmiało.
- T-Tak... - wymamrotałem, próbując odzyskać głos. - Chodźmy.
Uśmiechnąłem się, a wadera wyszła z jaskini. Szliśmy leśną ścieżką,
wzdłuż małego strumyczka. Mój wzrok co chwilę wędrował w stronę wadery.
Po chwili ujrzeliśmy dwa pasące się wśród drzew jelenie. Moje ciało nie
bolało już tak bardzo, choć nadal byłem osłabiony. Keira spojrzała na
mnie znacząco. Rozpoczęło się polowanie. Najpierw skradanie się, potem
wyskok, pościg, aż w końcu jeleń leżał pod naciskiem moich łap.
Uśmiechnąłem się do wadery. Niedługo po tym zajadaliśmy się soczystym i
świeżym mięsem kopytnego. Jednak nie wytrzymałem długo, i mój wzrok znów
powędrował ku waderze. W tej samej chwili nasze spojrzenia napotkały
się.
Keira??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz